Reklama

Zbigniew Wodecki po udarze. Stan stabilny?

Wizyta Zbigniewa Wodeckiego w szpitalu związana była z wszczepieniem tzw. bypassów. Kilka dni po zabiegu doszło do pogorszenia stanu zdrowia w wyniku udaru.

Wizyta Zbigniewa Wodeckiego w szpitalu związana była z wszczepieniem tzw. bypassów. Kilka dni po zabiegu doszło do pogorszenia stanu zdrowia w wyniku udaru.
Zbigniew Wodecki doznał udaru /Piotr Hukało /East News

Zgodnie z informacjami tabloidów Zbigniew Wodecki przebywa w jednym z warszawskich szpitali. W ubiegłym tygodniu przeszedł zabieg wszczepienia tzw. bypassów. Jednak kilka dni później pojawiły się komplikacje - 67-letni wokalista przeszedł rozległy udar.

"Fakt" twierdzi, że stan Wodeckiego jest stabilny. Z kolei "Super Express" donosi, że wokalista w czwartek (11 maja) był podpięty do respiratora. Informator serwisu Viva.pl ujawnił, że piosenkarz jest przytomny, a "lekarze są dobrej myśli".

"Był w naprawdę ciężkim stanie, ale całe szczęście jest już z nim zdecydowanie lepiej" - twierdzi anonimowy informator Vivy.

Reklama

Menedżer Wodeckiego Mariusz Nowicki w rozmowie z Interią potwierdził jedynie, że Wodecki doznał udaru i że jest obecnie hospitalizowany. Gdy będzie wiadomo więcej, ma się pojawić specjalne oświadczenie w tej sprawie.

Odwołano już najbliższe koncerty Wodeckiego, m.in. w Gnieźnie (12 maja), Andrychowie (25 maja) i Rudzie Śląskiej (26 maja).

Środowisko muzyczne poruszone sytuacją wokalisty składa mu życzenia szybkiego powrotu do zdrowia.

"Od dawna wiedziałem o jego zmaganiach z chorobą, ale jestem przekonany, że na pewno z tego wyjdzie. Zbyszek wie, że życzę mu dobrze" - powiedział "Faktowi" Andrzej Sikorowski z zespołu Pod Budą.

"Zbigniew Wodecki walczy o życie. Po operacji serca.Trzymajmy kciuki!" - napisał na Twitterze znajomy wokalisty, Zbyszek Adamczyk, który twierdzi również, że muzyk trafił do szpitala w związku z komplikacjami po wszczepieniu tzw. bypassów. Wiadomo, że operacja zaplanowana była na 1 maja.

Karierę muzyczną Zbigniew Wodecki rozpoczął pod koniec lat 60. jako muzyk związany z Piwnicą pod Baranami i zespołem Anawa. Od 1968 roku, przez pięć lat, akompaniował Ewie Demarczyk. Śpiewać zaczął dopiero w latach 70. W 1973 roku ukazała się jego pierwsza EP-ka zatytułowana "Tak to ty". Pierwszy album długogrający artysty, zatytułowany po prostu "Zbigniew Wodecki", ukazał się trzy lata później. Muzyk nie jest więc pewien, kiedy powinien obchodzić jubileusz pracy artystycznej.

"Jestem w tym wieku, że na wszelki wypadek co roku od 10 lat robię jubileusz. Nie wiem, kiedy zacząłem koncertować. Nie wiem, czy się liczy samo śpiewanie, czy liczyć od szkoły, gdzie grałem już w kameralnych zespołach" - mówił niedawno agencji informacyjnej Newseria Lifestyle. 

Mimo że w tym roku mija 40 lat od wydania jego pierwszej długogrającej płyty, artysta nie organizował jubileuszowej trasy koncertowej. Twierdzi, że od wielu lat gra ponad sto koncertów rocznie, nie czuje więc konieczności organizowania dodatkowych koncertów. Występy przed publicznością są już dla niego naturalnym elementem pracy zawodowej.

"Dla mnie to jest normalne, tak jak dla szewca robienie butów. Staram się robić te buty dobrze muzycznie. Spotkania z publicznością przebiegają w atmosferze wzajemnego zrozumienia i to jest sukces po 40 latach śpiewania" - mówi Zbigniew Wodecki.

Na każdym z koncertów muzyk wykonuje zarówno utwory z ostatnich płyt, jak i swoje największe przeboje. Do jego ulubionych piosenek należą m.in. "Teatr uczy nas żyć" z tekstem Jacka Korczakowskiego, "Lubię wracać tam, gdzie byłem" do tekstu Wojciecha Młynarskiego i "Z tobą chcę oglądać świat", do której słowa napisał Jonasz Kofta. Artysta twierdzi, że miał szczęście pracować z niezwykle zdolnymi tekściarzami, dzięki którym jego utwory niosły konkretne przesłanie.

"Mam taką metodę pracy, czy też miałem, gdzie głównie pisałem muzykę i do muzyki pisali panowie tekst, ale trafiałem na genialnych ludzi. Jak to się słucha, to tak, jakby było odwrotnie, jakby muzyka była pisana do tekstu" - mówi Zbigniew Wodecki.

Muzyk twierdzi, że od niedawna czuje się jak debiutant za sprawą płyty "1976: A Space Odyssey", nagranej rok temu z zespołem Mitch & Mitch i ponad 40-osobową orkiestrą. Album zawierający odświeżone utwory z pierwszej płyty Wodeckiego zdobył status złotej płyty, a także dwie statuetki Fryderyków w kategoriach album pop i utwór roku ("Rzuć to wszystko, co złe"). Muzyk twierdzi, że sukces tego wydawnictwa jest dla niego wyjątkowym doznaniem. Zapewnia też, że nie zamierza na razie kończyć kariery.

"Przyjdzie czas, żeby się żegnać z publicznością za jakieś pięć lat" - zapowiadał niedawno. "Bogu dziękować jeszcze żyję i dopóki stoję, zęby i włosy mi nie wypadną, dopóty będę robił karierę" - dodaje muzyk.

Sprawdź tekst utworu "Rzuć to wszystko co złe" w serwisie Teksciory.pl!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Wodecki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy