Reklama

Zbigniew Wodecki nie żyje. Gwiazdy żegnają artystę

W poniedziałek 22 maja dotarła do nas wiadomość o śmierci Zbigniewa Wodeckiego. Artysta zmarł w wieku 67 lat, w wyniku udaru mózgu po operacji by-passów. Wybitnego skrzypka i wokalistę wspomnieli m.in. prezydent Andrzej Duda, Andrzej Piaseczny oraz zespół Mitch & Mitch, z którym Wodecki nagrał na nowo swoją pierwszą płytę z 1976 roku.

W poniedziałek 22 maja dotarła do nas wiadomość o śmierci Zbigniewa Wodeckiego. Artysta zmarł w wieku 67 lat, w wyniku udaru mózgu po operacji by-passów. Wybitnego skrzypka i wokalistę wspomnieli m.in. prezydent Andrzej Duda, Andrzej Piaseczny oraz zespół Mitch & Mitch, z którym Wodecki nagrał na nowo swoją pierwszą płytę z 1976 roku.
Zbigniew Wodecki miał 67 lat /Tomasz Urbanek /East News

5 maja Zbigniew Wodecki przeszedł w Warszawie operację by-passów. Niespodziewanie 8 maja nad ranem doznał rozległego udaru mózgu.

"Mimo niezwykłej woli życia i starań lekarzy udar dokonał nieodwracalnych obrażeń. Odszedł od nas w dniu 22 maja w jednym z Warszawskich szpitali. Żona i dzieci byli przy nim. Zostanie pochowany w ukochanym Krakowie" - napisano w informacji na stronie artysty.

Wiadomość o śmierci Zbigniewa Wodeckiego zasmuciła Polaków. Muzyka w mediach społecznościowych wspomnieli m.in. prezydent Andrzej Duda, Andrzej Piaseczny oraz zespół Mitch & Mitch.

"Odszedł Zbigniew Wodecki. Wybitny muzyk, artysta. Człowiek z klasą. Wielka strata..." - czytamy na Twitterze prezydenta Andrzeja Dudy

Reklama

"Żegnaj Zbyszku. Byłeś genialnym muzykiem i cudownym człowiekiem. Do zobaczenia po drugiej stronie..." - napisał Andrzej Piaseczny, który jako jeden z pierwszych podzielił się smutną informacją o śmierci Zbigniewa Wodeckiego.

"Dzięki Zbyszku za wszystko. Kochamy Cię" - czytamy na profilu grupy Mitch & Mitch, która dała drugie życie debiutanckiemu albumowi Zbigniewa Wodeckiego z 1976 roku. 

Muzyk twierdził, że od niedawna czuje się jak debiutant za sprawą płyty "1976: A Space Odyssey", nagranej właśnie z zespołem Mitch & Mitch i ponad 40-osobową orkiestrą. Album zawierający odświeżone utwory z pierwszej płyty Wodeckiego zdobył status złotej płyty, a także dwie statuetki Fryderyków w kategoriach album pop i utwór roku ("Rzuć to wszystko, co złe"). Muzyk mówił, że sukces tego wydawnictwa był dla niego wyjątkowym doznaniem. Zapewniał też, że nie zamierza na razie kończyć kariery.

"Zbyszku, nie! To za wcześnie... Dziękuję za to co zostawiłeś po sobie jako artysta i człowiek. Miarą Twojej wielkości była też Twoja skromność, życzliwość i normalność. Jesteś i będziesz zawsze w moim sercu i pamięci. Odpoczywaj..." - tak o Zbigniewie Wodeckim napisała Natalia Kukulska.  

"Odszedł wybitny artysta i wspaniały człowiek. Miałem wielki zaszczyt poznać Pana Zbigniewa, a jeszcze rok temu dzielić z nim scenę. Duży smutek..." - napisał Mrozu na Instagramie. 

"Kochany Zbyszku, dziękuję Ci, że swoim ogromnym talentem tworzyłeś ścieżkę dźwiękową także mojego życia. Gdziekolwiek usłyszę głos trąbki zawsze pomyślę o Tobie. Dziękuję za każdą wspólną minutę na scenie i poza nią. Do zobaczenia, bo "żegnaj" nie przechodzi przez gardło" - to z kolei wpis z Instagrama Krzysztofa Ibisza

"Kochany Zbyszku... strasznie boli... nie potrafię opisać. Byłeś dla nas jak Rodzina. To tak wiele znaczy, umówiliśmy się na 7 maja. Zadzwonię, powiedziałeś - jak zwykle. Czekam" - w takim, emocjonalnym wpisie wspomniała Wodeckiego wieloletnia przyjaciółka muzyka, Zdzisława Sośnicka.  

"Przyjdzie czas, że i ja rzucę to wszystko w cholerę i się spotkamy Drogi Zbyszku..." - pożegnał Wodeckiego dziennikarz Hirek Wrona. 

"Koszmarne wiadomości... Pan Zbyszek był nie tylko stylowym wyznacznikiem klasy, szyku i elegancji - również tej muzycznej. Dla mnie jednak był pierwszym wzorem, jak umiejętnie posługiwać się dystansem do siebie i do swojej twórczości" - napisał na Facebooku Wojtek Łuszczykiewicz

"Mistrzu!!! Za wcześnie..." - napisał krótko Kuba Wojewódzki, który gościł Zbigniewa Wodeckiego w swoim programie. 

"Potworna strata dla polskiej piosenki. Tym bardziej, że Zbyszek był cały czas aktywny, skombinował fantastyczny projekt i szło mu bardzo dobrze....

Odszedł jeden z najpiękniejszych głosów w historii polskiej piosenki. Obdarzony wspaniałym, doskonale wyszkolonym głosem, pełnym niepowtarzalnych alikwotów, ciepłym a przy tym niezwykle mocnym i czystym.
Nie będę wspominał tu jego przebojów, bo każdy, kto choć trochę lubi tak dobre wykonania, jakie prezentował Zbyszek i kuma sprawę wie, że to strata bolesna, nie jestem w stanie opisać jej słowami :(
Zbyszka głosu będzie mi bardzo brakowało - choć to nie moja 'bajka. Zawsze ceniłem jego kunszt,talent i klasę. Myślę, że nie tylko ja...

[*] [*] [*]

Łączę się w bólu z rodziną" - napisał na Facebooku Grzegorz Kupczyk, lider CETI i były wokalista Turbo.

Osobiste wspomnienie napisał Paweł Kukiz na swoim oficjalnym profilu.

"Bardzo smutna wiadomość :-(
Był dobrym, skromnym i życzliwym bliźniemu Człowiekiem...
Pamiętam, jak kiedyś zwierzyłem się Zbyszkowi, że mam problemy z zapamiętywaniem nie swoich tekstów. Odpowiedział, że ma podobnie. I że tak jak ja (a były to czasy kiedy prompter na scenie był luksusem) przed każdym występem rozkłada kartki z tekstami na scenie, przyklejając je do podłogi plastrami. I że kiedyś tancerki, dla których taka kartka na deskach była substytutem skórki od banana więc zdarzało się, że wywijały przez nie orła, postanowiły się zemścić:
'Otóż przed jakimś koncertem - mówił Zbyszek - jak zwykle porozlepiałem w różnych miejscach kartki z tekstami. Poszedłem do garderoby i spokojnie czekałem na rozpoczęcie sztuki. Kiedy wychodziłem już na scenę przeraziłem się, bo zauważyłem że nie ma moich kartek! Idę na drżących nogach w kierunku mikrofonu i odczuwam ulgę, bo z daleka widzę, że kartka z najmniej pamiętanym przeze mnie tekstem na szczęście nie została usunięta. Niestety, kiedy podszedłem bliżej i rzuciłem na nią okiem - zamarłem. Zamiast słów piosenki przeczytałem dwa zdania: 'Zbychu, trzymaj się! Koleżanki z pracy'..."  :-)

Z pewnością jesteś w Niebie, Zbyszku... Ale już Ciebie tutaj brakuje...".

"Do zobaczenia Maestro..." - czytamy na profilu grupy Łąki Łan.

"Bardzo smutna wiadomość :(
Miałem zaszczyt wielokrotnie współpracować ze Zbyszkiem i zawsze podziwiałem Go za niesamowity profesjonalizm, a przede wszystkim za szybkość uczenia się piosenek. To było niesamowite - dostawał nuty i za pięć minut już wszystko umiał perfekcyjnie... RIP..." - wspomina kompozytor Piotr Rubik.

"A jednak dziś...Żegnaj Przyjacielu " - napisał Robert Janowski.

"Zbysiu... Wujku Kochany... Kochałam, kocham i kochać będę Na zawsze pozostaniesz w moim sercu... Dziękuję Ci. Brak mi słów..." - to z kolei wpis Magdy Steczkowskiej.

"Legenda polskiej sceny muzycznej, wspaniały człowiek, wielki Artysta... Żegnamy Cię z ogromnym żalem w sercach zachowując jednocześnie pamięć o Tobie..." - napisali muzycy Blue Cafe.

"Każde spotkanie ze Zbigniewem Wodeckim było wiatrem w żagle dla młodych wykonawców. On pierwszy zaprosił mnie jako 17-latkę na profesjonalną scenę. Niezastąpiony! Nie do przecenienia! Fenomen! Gigant!" - czytamy u Ramony Rey.

Zbigniewa Wodeckiego wspomnieli także m.in. Mela Koteluk, Marika, Pezet, Stasiak, Pih, Michał Wiśniewski, Halina Mlynkowa, Alicja Majewska, Szymon Wydra & Carpe Diem, Jula, Wojtek "Łozo" Łozowski z Afromental i Paulina Młynarska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Wodecki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama