Reklama

Zakończył się Przystanek Woodstock

Dziś nad ranem, po godzinie 3.00 zakończył się Przystanek Woodstock w Żarach. Największy festiwal muzyczny w tej częśći Europy zgromadził w szczytowym momencie aż 400 tys. fanów!

Kolejna edycja Przystanku Woodstock dobiegła końca. Jaka była ta impreza w rzeczywistości? Pijacka burda młodych chuliganów, czy wspaniała zabawa rzeszy polskiej młodzieży? Opinie jakie pojawiają się w prasie są skrajnie sprzeczne z tym co mówi się tu na miejscu. Myślę, że o tym na samym końcu, bo nie należy zapominać, że ten festiwal to przede wszystkim muzyka.

Pierwszego dnia zaprezentowało się 14 zespołów. M.in. Mafia, naturalnie bez Andrzeja Piasecznego. Przed mikrofonem zastąpił go Bartek Król. I był to jedyny na Przystanku akcent mogący kojarzyć się z programem "Idol" (Bartek był w finałowej dziesiątce I edycji), gdyż w tym roku nie zaśpiewała Ewelina Flinta. Zdaniem Jurka Owsiaka nie gra już ona "woodstockowej" muzyki. Zdania Przystankowiczów były na ten temat podzielone i jak to bywa w przekroju naszego społeczeństwa: krańcowo różne. Od sentymentu za świetnym wykonaniem "Mercedes Benz", aż po pogardę komercjalizacji jakiej miałaby rzekomo ulec wokalistka.

Reklama

Zespołów takich jak Carrantuohill i Kangaroz nie trzeba przedstawiać. Nie raz występowały na Przystanku i nie trudno zgadnąć reakcję publiczności. I w tym momencie warto wspomnieć kilka słów o bawiących się przed sceną ludziach. Było ich od kilkunastu tysięcy na początku koncertów (gdzie indziej na świecie debiutanci, mało znane zespoły mogą liczyć na taką publiczność?!?) aż po ok. 200-250 tysięcy podczas koncertów gwiazd. A jak się bawiono? Trudno to opisać! Niesamowita jest atmosfera pod sceną, gdzie w lejącym się z nieba upale, potwornym kurzu i ogromnym ścisku ludzie dają z siebie niesamowicie dużo energii! A w całej tej euforii, czy wręcz ekstazie jak u niektórych, brak jest jakiejkolwiek agresji. Wszystko to wyładowywane było przez skakanie do góry, a nie przeciwko bawiącym się wokół. Jak zwykle brak było barierek przed sceną, co jest rozwiązaniem gwarantującym bezpieczeństwo bawiących się. Każdy kto opadł z sił lub gorzej się poczuł może wyjść przed bawiący się tłum, usiąść, położyć się, albo wyjść spod sceny. Sam podczas jednego z głównych koncertów z aparatem na szyi przeszedłem tuż pod sceną, więc pomysł na takie rozwiązanie naprawdę się sprawdza.

Sweet Noise, również doskonale znany Przystankowiczom, dał jak co roku wielki show. "Pacynki", przebierańcy, taki psychodeliczny teatr w specyficznej, ciężkiej muzycznej ramie. Osobiście wolę jak zespół porywa publiczność tym co ma do przekazania, czyli muzyką i słowami, a nie "dodatkowymi atrakcjami". Ale to już moja subiektywna opinia, obiektywnie należy stwierdzić że było to profesjonalnie zorganizowane wielkie widowisko. Poza tym gwiazdami wieczoru byli: kanadyjska kapela RAW, Vader i Killing Joke. Jeśli chodzi o Vadera to przed koncertem uczucia były mieszane. Zarzucano, m.in. samemu Owsiakowi na czacie, że zespół ten nie jest zgodny z duchem i klimatem festiwalu. Chodziło o rzekome przesłanie agresji jakie niesie ich muzyka. I tak jak Jurek kategorycznie się z tym nie zgodził, tak i zespół potwierdził na estradzie że była to kompletna nieprawda. Ciężka muzyka przyciągnęła pod scenę ok. 180-200 tysięcy ludzi. Natomiast o ostatnim zespole wypowiedzieć się jest mi trudno. Rzekoma gwiazda wieczoru, Killing Joke, okazała się nieznaną szerszej publiczności przed koncertem, a podczas niego nie wzbudziła entuzjazmu. Pod sceną nie było nawet połowy ludzi, którzy byli na Vaderze. I niestety... moim zdaniem zespół nie zaprezentował się tak, jakby można było oczekiwać. Oprócz utworów z płyt poprzednich sporo było nowego materiału. Jednak po tym co działo się na scenie przez cały dzień trudno byłoby zakończyć go fajerwerkami, co z resztą kompletnie się nie dało. W pewnych momentach nawet zauważyłem, że wokalista w swych ruchach na scenie jakby nie trzymał rytmu. Nie oznacza to broń Boże, że koncert był zły. Po prostu zespołem najlepszym na zakończenie byłby Vader, naprawdę fenomenalnie przyjęty przez publiczność.

Dzień drugi:

Może to właśnie dobry pomysł na podsumowanie tego co działo się na polu namiotowym kiedy koncertów nie było. Spałem na tym polu, jadłem i mieszkałem wśród uczestników, więc sporo mogę powiedzieć o panującej tam atmosferze. Jak co rok była cudowna! Ludzie dzielili się jedzeniem, można było (nawet i dosłownie!) po grosiku nazbierać na piwo, wypalić papierosa w pięć osób itd. A propos piwa, wielkie gratulacje dla organizatorów, że alkohol autentycznie był niedostępny dla nieletnich! Nawet ja kupując piwo musiałem wylegitymować się dowodem osobistym. Sprawdzanie wieku kupujących piwo (tylko ten alkohol był dostępny w całych Żarach) było naprawdę skrupulatne i tak naprawdę po raz pierwszy w życiu nie miałem do czynienia z fikcją. Po prostu nieletni na Przystanku alkoholu nie kupili. I skoro już jesteśmy przy tym wątku, to nie mogę przemilczeć postawy pewnego browaru, którego wyroby były na imprezie dostępne. 2.50 PLN za pół litra piwa, zimnego lanego lub w puszce. Czyli taniej niż w sklepie (na puszce nadruk "2,75 sugerowana cena detaliczna")!

Ale wracając do atmosfery. Z faktów należy przytoczyć to, iż: ludzi było więcej niż kiedykolwiek, policja zanotowała o połowę mniej kradzieży, liczba interwencji lekarskich nie była duża, a w większości dotyczyła omdleń spowodowanych niemiłosiernym upałem. A poza faktami... to trzeba przeżyć. Nie można tego opisać słowami. Nie wyobrażam sobie miasta w Polsce gdzie mógłbym beż strachu chodzić swobodnie w nocy, wchodzić w tłum nie bojąc się że ktoś zechce mnie zdeptać, po prostu... czuć się pewnie i bezpiecznie. Mieć pewność, że cokolwiek się przytrafi ktoś mi pomoże, nikt nikomu źle nie życzy. Oczywiście nie wszystko jest tak różowe. Owszem, zdarzały się incydenty. Grupka skinów zrobiła troszkę zamieszania zanim wyprowadziła ich ochrona. Było kilka zatrzymań niepokojono nastawionych uczestników, znaleziono przy nich noże i pałki. I, czemu nikt nie zaprzecza, pojawiały się narkotyki. Tak w posiadaniu, jak i w handlu. Jednak tacy ludzie natychmiast lądowali na policji. Wierzcie lub nie, ale tu się naprawdę z narkotykami walczy. A walka zaczyna się od tego, że głośno się mówi iż problem ten istnieje! I narkotyki są, do tego są wszędzie. Wszystko to jednak naprawdę marginalne zdarzenia. Wbrew temu co podały niektóre redakcje, ochrona reagowała profesjonalnie i adekwatnie do sytuacji. A przede wszystkim, traktując wszystkich równo. Czyli pewien dziennikarz pewnej stacji komercyjnej próbując sforsować kordon Pokojowego Patrolu spotkał się z taką samą reakcją jak każdy inny agresywny uczestnik. Został obezwładniony, choć... może nie do końca tak samo jak postąpiono by z każdym innym, bo interwencja była naprawdę delikatna. Cóż... niektórym kolegom jak widać troszkę uderzyła woda sodowa do głowy i cierpią na kompleks wyższości nad resztą społeczeństwa... Ale do kwestii traktowania przez organizatorów dziennikarzy jeszcze wrócę.

Dzień drugi to masa emocji. 16 zespołów. Prawdziwy maraton. Z resztą już od lat na Przystanku goszczą przeróżne gatunki muzyki. Od bluesa, reggae poprzez rock aż do ciężkiego heavy metalu i hardcore'a. Tak i było w tym roku. Nie chce zanudzać opisami występu mniej znanych kapel, choć w dużej mierze to one kreują ogólny klimat sceniczny polskiego Woodstock'u. Przejdę wiec od razu do gwiazd wieczoru. Hunter jak widać nieco pozazdrościł Sweet Noise oprawy scenicznej i stworzył również coś dla oka. Z mniejszym rozmachem, w nieco innej konwencji, ale również robiło wrażenie. No i oczywiście muzyka, ciężka, gitarowa, taka jak przez ostanie 18 lat swojej działalności. Ośmielam się jednak twierdzić, że numerem jeden był Dżem. Nawet Jurek Owsiak zapowiadając formację dał się ponieść emocjom i zapowiedział występ w Jarocinie! I faktycznie, ci którzy pamiętają jeszcze tamte festiwale i samego Ryśka Riedla porównywali klimat występu do tamtych lat. Ale cóż... to już "nie powróci, o nie". Nie będę się tu zagłębiał w toczącą się od lat dyskusje nad kolejnymi wokalistami Dżemu, ale słów kilka o muzyce. Coś fantastycznego! Widać wysoką formę muzyków, zespół który gra ze sobą już tyle lat nadal ma niesamowitą energię i daje popis fantastycznej wirtuozerii. A do tego jeszcze reakcja publiczności, spragnionej legendarnych utworów formacji. I wierzcie mi, kiedy się widzi jak 200 tysięcy ludzi śpiewa jednym głosem... naprawdę chwyta za serce! Coś niesamowitego. Chyba żadna z występujących kapel nie ma tak znanego wśród wdoodstockowej publiczności repertuaru.

A po Dżemie Acid Drinkers. Czyli powrót do starego grania. Ostrego grania na najwyższym poziomie, to należy podkreślić. Ale to już zupełnie inny klimat niż na kultowym Dżemie. Teraz publiczność skacze, szaleje, po prostu bawi się z ogromną energią. Na poprzedniej kapeli było to bardziej misterium, śpiewanie hymnów, choć nie raz i nie dwa kiedy muzycy dawali ?czadu? zgromadzeni pod sceną dawali upust swojej euforii. A na koniec Maleo. Formacja która w pełni zasłużenie dostąpiła zaszczytu zamknięcia festiwalu. Reggae rodem z Afryki to klimaty doskonale podsumowujące całą atmosferę Przystanku. Piękne płynne dźwięki miłości, przyjaźni i tego wszystkiego, co ma wyrażać sobą ta impreza. I oczywiście wielkie imponujące pożegnanie, kilkadziesiąt czerwonych koszulek Pokojowego patrolu na czele z Jurkiem Owsiakiem. Wielkie podziękowanie dla ludzi, że potrafili wspaniale i bezpiecznie się bawić, a jeszcze większe... sto kilkadziesiąt tysięcy ludzi odśpiewało dla organizatorów potężne "sto lat!". Zakończenie to wielkie fanfary i... zapowiedź że spotkamy się za rok. Cóż... ja sądzę że na przekór wszystkim przeciwnością Jurek podejmie się organizacji Przystanku Woodstock w przyszłym roku.

Na koniec kilka gorzkich słów. Na polu namiotowym, wśród ludzi jak zwykle było wspaniale, o tym mówiłem już wcześniej. Jedyne niesympatyczne, niemiłe, a wręcz przykre sytuacje spotykały mnie po drugiej stronie barierek... Sposobem na obronę przed nierzetelnością niektórych mediów stało się dla Fundacji zrównanie wszystkich do jednego poziomu. I tak praca stała się naprawdę uciążliwa. Były trudności w poruszaniu się, we wstępie na scenę itp. Ale najgorsze było oznaczenie dziennikarzy. Z samym pomysłem wprowadzenia specjalnych oznaczeń się zgadzam, ludzie mają prawo widzieć z daleka kto ich fotografuje i dlaczego to robi. Ale wprowadzone kamizelki były po prostu upokarzające, są to dokładnie takie kamizelki jakie mają parkingowi, czy... pracownicy zakładów oczyszczania miasta. Tylko napis inny, "Prasa Foto". I tak na polu namiotowym zdarzały się pytania jakie u mnie gazety można kupić, lub po ile sprzedaję zdjęcia... Czyli czułem się traktowany jak jarmarczny sprzedawca, a nie człowiek który stara się przeprowadzić rzetelną i jak najlepszą relację. A wierzcie mi, że to nie proste. Naprawdę widząc bawiących się znajomych, a w dodatku zniechęcany postawą organizatorów nie raz miałem myśli aby to rzucić w diabły, siąść przy piwie i nie robić żadnego materiału. Nie wiem czy wypada mi radzić w tym miejscu jak można by kwestię oznaczenia akredytowanych rozwiązać, ale... wystarczyłyby najprostsze koszulki, mogą być w zielonym jaskrawym kolorze, z napisem "Reporter", ewentualnie dopiskiem "Media". Wtedy i dziennikarze byliby widoczni, nie anonimowi w swej pracy i nie czuliby się wystawieni na pośmiewisko...

Szkoda, że w ten sposób nakręca się spirala wrogości miedzy mediami a organizatorami Przystanku. Jedni napiszą coś niezbyt rzetelnego, drudzy biorą odwet. Jedni są dyskryminowani w pracy, którą się im utrudnia, więc piszą źle o drugich i tak w kółko. A przecież miała być "miłość, przyjaźń...".

Ale to naprawdę marginalna kwestia. Najważniejsi są ludzie, muzyka i to co się dzieje w Żarach. Ja np. najwyżej w przyszłym roku w ogóle daruje sobie akredytacje, będę pracował incognito i tak, na przekór wszystkiemu opisze Wam co się działo na Przystanku Woodstock 2004. Ale żeby tak naprawdę wiedzieć co się dzieje, o co w tym wszystkim chodzi... cóż, nie ma wyjścia. To trzeba naprawdę zobaczyć na własne oczy i samemu przeżyć!

(tekst. Paweł Ciepliński

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: festiwal muzyczny | Przystanek Woodstock
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama