Reklama

Wyrzuty sumienia Marka Owena

Mark Owen, były wokalista boysbandu Take That, żałuje, że nie pomógł Robbiemu Williamsowi, gdy ten miał kłopoty z alkoholem i narkotykami. Obaj panowie niedawno wznowili koleżeńskie stosunki, po kilku latach braku jakichkolwiek kontaktów.

Owen twierdzi, że zarówno on, jak i pozostali członkowie Take That, przekonani byli, że odejście Williamsa z zespołu w 1995 roku było tylko chwilowe. Z perspektywy czasu wokalista uważa jednak, że popełnił fatalny błąd.

"Reszta zespołu trzymała się razem i mogliśmy na sobie wzajemnie polegać. Wciąż żałuję, że nie zadzwoniłem do niego w ten weekend, kiedy odszedł z zespołu. Spodziewałem się, że niedługo wróci" - twierdzi Owen.

Robbie tymczasem poświęcił się karierze solowej. Wkrótce zaczął mieć również poważne problemy z używkami. "Równie dobrze to ja mogłem mieć te problemy. Martwiłem się o niego. Patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, jak trudne musiało być dla niego borykanie się z tym wszystkim" - mówi były wokalista Take That.

Reklama

Niedawno Williams zaproponował Owenowi wspólne zaśpiewanie kilku przebojów Take That, podczas jednego z własnych koncertów w Knebworth w Wielkiej Brytanii, zaplanowanych na 1, 2 i 3 sierpnia. Na każdym z nich ma być około 50 tysięcy ludzi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Robbie Williams | wokalista | wyrzuty sumienia | Mark Owen
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy