Reklama

Wypadek lidera Jamiroquai

Jay Kay, frontman grupy Jamiroquai, w niedzielę, 25. lipca ostro zabalował, co mogło skończyć się dla niego tragicznie. Prosto z imprezy wyszedł pod ruszający samochód. Na szczęście nic mu się nie stało.

Wokalista spędzał wieczór na imprezie podczas zawodów Cartier International Polo w Windsorze. "Zawiany" potknął się pod ruszający samochód.

"To działo się w mgnieniu oka. Minutę wcześniej chwiejnym krokiem wyszedł z namiotu Chinawhite, a za chwilę potrącił go samochód" - informuje źródło.

"Miał sporo szczęścia, bo kierowca jechał naprawdę powoli. Jay był trochę wstrząśnięty, ale poza tym nie było żadnych połamanych kości, ani nawet krwi" - dodaje informator.

"Ludzie pomogli mu wstać i mógł iść o własnych siłach. Ale trudno było na niego patrzeć, wyglądał naprawdę obolały" - mówi źródło.

Reklama
WENN
Dowiedz się więcej na temat: Jamiroquai | wypadek | wypadku
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy