Reklama

"Whitney": Cissy Houston i Dionne Warwick zszokowane po premierze dokumentu

Cissy Houston i Dionne Warwick wystosowały specjalne oświadczenie po premierze filmu dokumentalnego "Whitney", który miał premierę 6 lipca. Kobiety zarzucają twórcy produkcji niepotrzebne nakręcanie afery wokół gwiazdorskiej rodziny.

Cissy Houston i Dionne Warwick wystosowały specjalne oświadczenie po premierze filmu dokumentalnego "Whitney", który miał premierę 6 lipca. Kobiety zarzucają twórcy produkcji niepotrzebne nakręcanie afery wokół gwiazdorskiej rodziny.
Film o Whitney Houston wzbudza kontrowersje /Jason Merritt /Getty Images

6 lipca do kin na całym świecie trafił wyreżyserowany przez Kevina MacDonalda dokument "Whitney", opowiadający losy jednej z największych gwiazd pop w historii muzyki.

Film wypełniony jest wspomnieniami najbliższych artystki. Na potrzeby produkcji nagrano wywiady z ponad 70 osobami związanymi z życiem osobistym i zawodowym Houston.

"Zwykle w dokumencie nie ma więcej wypowiedzi niż 15 lub 20 osób, ale ponieważ Whitney Houston niechętnie dzieliła się swoim życiem w wywiadach, musieliśmy sięgnąć po wiele głosów" - zauważa reżyser.

Reklama

Oficjalna premiera dokumentu odbyła się 16 maja na festiwalu filmowym w Cannes. Mnóstwo kontrowersji wywołał fragment, w którym o molestowanie seksualne Whitney Houston oskarżona zostaje jej kuzynka, Dee Dee Warwick (zmarła w 2008 roku).

"Mieliśmy na ten temat poważną dyskusję. Jak przedstawić taki materiał, by było to uczciwe wobec rodziny i gdzie padają oskarżenia wobec nieżyjącej osoby?" - relacjonował dylematy ekipy Macdonald.

"Na koniec mieliśmy trzy różne osoby, które nam to potwierdziły. Jedną z nich był też Gary, który również był molestowany. Uznaliśmy, że nawet jeśli w jakiś nieprawdopodobny sposób Whitney wszystkich okłamała, to nie ma powodu, by o tym nie mówić publicznie. Wszyscy eksperci, z którymi rozmawiałem o tej sprawie powiedzieli mi, że to najlepszy sposób, by mówić o tych tematach" - dodał reżyser.

Takie podejście do sprawy nie do końca spodobało się jednak Cissy Houston (matka Whitney) oraz Dionne Warwick (siostrze Dee Dee). Magazyn "People" opublikował ich oświadczenie po premierze dokumentu. 

Przedstawicielki rodziny przyznały, że nie miały pojęcia o oskarżeniach wobec Dee Dee Warwick, które padną w filmie, a o wątku dowiedziały się dwa dni przed premierą w Cannes.

"Ja i moja siostrzenica Dionne pragniemy wydać oświadczenie i wytłumaczyć zamieszanie medialne wokół filmu 'Whitney'. Mimo że film został zatwierdzony przez rodzinę, ani mój syn Michael, ani Dionne, ani ja nie wiedzieliśmy o oskarżeniach molestowania i kierunku w jakim poszedł film do dwóch dni przed premierą w Cannes" - czytamy.

"Nie możemy przejść do porządku dziennego po szoku i horrorze, jaki poczuliśmy, gdy dowiedzieliśmy się o tym, że Dee Dee Warwick molestowała dwoje z moich trzech dzieci" - głosi oświadczenie.

"Ani Whitney, ani Dee Dee nie są tu z nami, by zaprzeczyć, naprostować czy potwierdzić te nowiny. W jaki sposób jest to sprawiedliwe dla mojej córki, dla Dee Dee, dla naszej rodziny?" - pytają autorki komunikatu.

Whitney Houston została znaleziona martwa w pokoju hotelowym 11 lutego 2012 roku. Miała 48 lat. Oficjalną przyczyną śmierci było utonięcie, lecz jak zaznaczył rzecznik biura koronera, "zażywanie kokainy i problemy z sercem znacząco przyczyniły się do jej śmierci". We krwi wokalistki znaleziono również ślady marihuany, antydepresantów, leków zwiotczających mięśnie i antyhistaminę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Whitney Houston | Dionne Warwick
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama