Reklama

To już wojna! Soundgarden odpowiada Vicky Cornell kolejnym pozwem

Sytuacja na linii członkowie Soundgarden – wdowa po Chrisie Cornellu zaognia się. Tym razem muzycy oskarżyli Vicky Cornell o przywłaszczenie pieniędzy, które miały zostać przekazane na cele charytatywne.

Sytuacja na linii członkowie Soundgarden – wdowa po Chrisie Cornellu zaognia się. Tym razem muzycy oskarżyli Vicky Cornell o przywłaszczenie pieniędzy, które miały zostać przekazane na cele charytatywne.
Vicky Cornell została oskarżona o przywłaszczenie milionów dolarów /Tara Ziemba /Getty Images

Spór pomiędzy zespołem Soundgarden a Vicky Cornell, ciągnie się od końca zeszłego roku. Wtedy to wdowa po zmarłym w maju 2017 roku Chrisie Cornellu, złożyła pozew w sądzie na Florydzie, oskarżając pozostałych muzyków grupy Soundgarden, że nie zapłacili "setek tysięcy dolarów" z tytułów praw autorskich, które powinny trafić do spadkobierców wokalisty.

Kobieta stwierdziła, że członkowie Soundgarden chcą przejąć prawa do siedmiu niepublikowanych nagrań, które posiadał Cornell w momencie swojej śmierci. Vicky w pozwie wymienia, że te utwory były "autorstwa Chrisa, zawierają ścieżki wokalne Chrisa i zostały przekazane do majątku Chrisa".

Reklama

Na odpowiedź członków grupy nie trzeba było długo czekać. W lutym muzycy złożyli pozew przeciwko Vicky Cornell, w którym uważają, że wdowa nie ma żadnych praw do niewydanych utworów swojego męża.

Kim Thayil, Matt Cameron i Ben Shepherd stwierdzili, że piosenki powstały w trakcie wspólnego pisania i nagrywania, które trwało prawie dekadę, a nie jak twierdzi kobieta, w trakcie solowej sesji Cornella w 2017 roku.

W swoim pozwie członkowie Soundgarden domagali się dostępu do wspomnianych kompozycji, których jedyne wersje przechowywane są na laptopie Cornella, do którego dostęp ma jedynie wdowa.

6 maja do sądu w Miami wpłynął kolejny pozew przeciwko Vicky Cornell. Tym razem członkowie zespołu oskarżyli ją o przywłaszczenie sobie pieniędzy, które miały zostać przeznaczone na cel charytatywny.

Chodzi o kwotę, którą zebrano podczas koncertu upamiętniającego Chrisa Cornella w styczniu 2019 roku. Członkowie Soundgarden twierdzą, że zawarli z wdową ustne porozumienie, według którego wystąpią za darmo, a cały zysk zostanie przekazany na The Chris And Vicky Cornell Foundation.

Według nich wielomilionowy zysk z całej zbiórki nie został przekazany na cele charytatywne, a zawłaszczony przez Vicky Cornell i wykorzystany przez nią i jej rodzinę. Dodatkowo wdowa od początku miała być świadoma, że pieniądze nie zostaną przekazane na pomoc potrzebującym.

Członkowie grupy uznali, że takie działania kobiety prowadzą do utraty reputacji prze formację i narażają go na straty.

W nowym pozwie ponownie pojawiła się też kwestia praw do wspomnianych siedmiu utworów. Członkowie Soundgarden nie uginają się i nadal są przekonani, że prawa do utworów należą do nich, a działanie Vicky Cornell jest "godne ubolewania i fałszywe".

Wdowa po gwiazdorze na Twitterze odpowiedziała, że nie da się jej uciszyć i zastraszyć kolejnymi kłamstwami. W oświadczeniu dla "Rolling Stone" pozew muzyków nazwała "niemoralnym, obelżywym i zjadliwym".

"Kiedy atakujesz fundację, atakujesz spuściznę mojego męża. To nie ma nic wspólnego z tym, kto jest właścicielem nagrań. Ich fałszywe zarzuty są celową próbą zaszkodzenia mojej wiarygodności, ale także fundacji, którą stworzyliśmy z mężem" - czytamy.

***Zobacz także***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chris Cornell | Soundgarden | Vicky Cornell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy