Reklama

The Rolling Stones: Perkusista ma raka

U Charliego Wattsa, perkusisty grupy The Rolling Stones, wykryto raka gardła. Podobno są szanse na pełne wyzdrowienie muzyka. Tymczasem wydaje się, iż nic nie wyjdzie z uhonorowania zmarłego w 1969 r. Briana Jonesa, gitarzysty Rolling Stones. Władze rodzinnego miasta muzyka nie chcą zgodzić się na nazwanie ulicy jego imieniem ze względu na problemy artysty z narkotykami.

Perkusista Charlie Watts przechodzi właśnie serię zabiegów radioterapii. W czerwcu u 63-letniego muzyka zdiagnozowano raka gardła.

Od czterech tygodni Watts leczy się w szpitalu w Chelsea, w zachodnim Londynie, niedaleko swojego domu. Do zakończenia kuracji pozostały mu jeszcze dwa tygodnie.

"Watts ma nadzieję, że w pełni wyzdrowieje i będzie mógł wrócić do pracy w zespole jeszcze w tym roku" - powiedział rzecznik Stonesów.

Sam muzyk podkreśla, że czuje się dobrze, a chorobę znosi lepiej, dzięki wsparciu, jakie otrzymuje od swojej żony, Shirley. Watts rzucił palenie w jeszcze w latach 60.

Reklama

Tymczasem władze miasta Cheltenham (środkowa Anglia), nie wyraziły zgody na nazwanie jednej z ulic imieniem Briana Jonesa, w latach 60. gitarzysty The Rolling Stones. Decyzja jest niezrozumiała dla członków fan klubu nieżyjącego muzyka.

"To hipokryzja" - przekonuje Maralyn Reynolds. "Władze Liverpoolu nie miały żadnych oporów z nazwaniem ulicy i lotniska imieniem The Beatles, mimo że oni też zażywali narkotyki".

Zachowanie władz Cheltenham rzeczywiście jest dziwne. W mieście znajduje się już ulica Lorda Byrona, zmarłego w wyniku wyczerpania organizmu spowodowanego uzależnieniem od narkotyków i ciężką chorobą weneryczną. A Jones zmarł utopiwszy się we własnym basenie.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: raki | Guardian | muzyka | The Rolling Stones | perkusista | Charlie Watts
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy