Reklama

The Rolling Stones na Kubie. Nie tylko oni

"[Obama] to nasz support" - tak żartuje jeden z przedstawicieli The Rolling Stones. Legenda rocka w piątek (25 marca) wystąpi z darmowym koncertem w Hawanie, gdzie kilka dni wcześniej z wizytą przybył właśnie Barack Obama. Były to pierwsze odwiedziny amerykańskiego prezydenta na Kubie od 88 lat.

"[Obama] to nasz support" - tak żartuje jeden z przedstawicieli The Rolling Stones. Legenda rocka w piątek (25 marca) wystąpi z darmowym koncertem w Hawanie, gdzie kilka dni wcześniej z wizytą przybył właśnie Barack Obama. Były to pierwsze odwiedziny amerykańskiego prezydenta na Kubie od 88 lat.
The Rolling Stones na lotnisku w Hawanie /fot. Joe Raedle /Getty Images

"Graliśmy w wielu szczególnych miejscach w naszej długiej karierze, ale ten koncert w Hawanie będzie wydarzeniem i dla nas, jak i - mamy nadzieję - także dla naszych przyjaciół z Kuby" - napisała grupa The Rolling Stones w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej. Mick Jagger z kolegami nagrali też specjalne zaproszenie - po hiszpańsku - dla fanów z Kuby.

Darmowy koncert Stonesów odbędzie się w kompleksie sportowym "Ciudad Deportiva" w Hawanie i będzie częścią tournee grupy po Ameryce Łacińskiej, zatytułowanym "América Latina Olé".

Reklama

USA zerwały stosunki dyplomatyczne z Kubą za prezydentury Dwighta Eisenhowera w 1961 roku. Była to reakcja na wzrost napięć w relacjach z rewolucyjnym rządem Fidela Castro. Wprowadzone przez Eisenhowera embargo na więzi handlowe z Kubą i oficjalne kontakty międzyludzkie było od tego czasu wielokrotnie zaostrzane przez amerykański Kongres. W grudniu 2014 roku prezydent USA Barack Obama i przewodniczący Rady Państwa Raul Castro (rządzi Kubą oficjalnie od lutego 2008 r., gdy przejął władzę od chorego brata Fidela) ogłosili historyczne ocieplenie relacji. Od tego czasu USA stopniowo wprowadzają w życie różne ułatwienia w kontaktach z Kubą.

Pod koniec lat 70. obie strony postanowiły spróbować obniżyć napięcie panujące między krajami. Prezydent Jimmy Carter i Fidel Castro w 1977 r. otwarli Sekcje Interesów w Hawanie i Waszyngtonie - placówki, które miały spełniać rolę ambasad. Po trwających kilkanaście miesięcy przygotowaniach w marcu 1979 r. zorganizowano trzydniowy festiwal Havana Jam, na którym wystąpili wykonawcy z Kuby i USA. Amerykańską stronę reprezentowali m.in. Weather Report, Stephen Stills, Kris Kristofferson i Billy Joel, kubańską zaś m.in. Irakere, Pacho Alonso, Elena Burke i Pablo Milanes.

Wstęp na imprezę odbywał się tylko za zaproszeniami, dlatego też widzami byli głównie przedstawiciele środowisk kulturalnych, członkowie kubańskiej partii komunistycznej i ich dzieci. W kubańskich mediach festiwal został niemal przemilczany, do tego stopnia, że po latach niewiele osób wie, że impreza w ogóle się odbyła. Najgoręcej przyjęty został występujący na zakończenie Billy Joel. 30 lat później ukazał się dokumentalny film "Havana Jam '79" przypominający tamte wydarzenia, zawierający fragmenty występów, wywiady z kubańskimi muzykami i osobami z publiczności.

Na wykonawców ze świata Zachodu Kubańczycy musieli poczekać kolejne lata, bo pierwsze głośniejsze koncerty odbyły się dopiero w XXI wieku. Na wyspie zagrali m.in. Walijczycy z Manic Street Preachers, Niemcy z Die Toten Hosen, Brytyjczycy z Elbow i klawiszowiec Yes Rick Wakeman (przyjechał na zaproszenie Fidela).

Koncert Manic Street Preachers w hali im. Karola Marksa w Hawanie (luty 2001 r.) obejrzało ok. 5 tys. starannie dobranych młodych Kubańczyków, którzy otrzymali darmowe wejściówki. Najważniejszym widzem był jednak 74-letni wówczas Fidel Castro. Komunistyczny dyktator podczas wykonywania piosenki "Baby Elian" (opowiadającej o Elianie Gonzalezie) wstał z fotela i rytmicznie klaskał. Znani ze swoim mocno lewicowych i antyamerykańskich poglądów Walijczycy promowali wówczas płytę "Know Your Enemy".

Pierwszym amerykańskim wykonawcą na Kubie po kilkudziesięcioletniej przerwie była supergrupa Audioslave, tworzona przez muzyków Rage Against The Machine i Chrisa Cornella, wokalisty Soundgarden. W maju 2005 r. kwartet zagrał dla ok. 70 tys. osób na słynnej La Tribunie w Hawanie, placu przed Sekcją Interesów USA, gdzie często odbywają się polityczne wiece. Formacja pojawiła się na wyspie na zaproszenie Instituto Cubano de la Musica i przy wydatnym wsparciu amerykańskiego Departamentu Skarbu. Występ i pobyt Audioslave na Kubie został sfilmowany i wydany na specjalnym DVD.

"Mamy nadzieję, że ten koncert pomoże otworzyć muzyczne granice między dwoma krajami" - mówił wówczas Chris Cornell.

Po trzech latach (lipiec 2008 r.) w tym samym miejscu w Hawanie dla ok. 60 tys. widzów wystąpiła thrashmetalowa Sepultura z Brazylii (jej wokalistą od 1997 r. jest Amerykanin Derrick Green). "To zaszczyt być w tym kraju i zagrać na La Tribunie" - powiedział gitarzysta Andreas Kisser. "To doświadczenie, którego tak naprawdę nie da się zapomnieć" - mówił po latach Derrick Green.

W styczniu tego roku, już po decyzji Baracka Obamy o przywróceniu stosunków dyplomatycznych, w Hawanie koncert dała amerykańska grupa Major Lazer. Występ formacji był zapowiedzią festiwalu Musicbana, który odbędzie się w dniach 5-8 maja i będzie pierwszą współpracą organizatorów kubańskich i amerykańskich od lat.

"Miałem szczęście, że mogłem odwiedzić Kubę kilka lat temu z moim przyjacielem Calle 13 i podczas mojej czterodniowej wizyty byłem zdumiony ludźmi, głębią kultury i sposobem w jaki żyją" - wspominał przed koncertem swój pobyt na Kubie założyciel Major Lazer, Diplo.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kuba | The Rolling Stones | Audioslave | major lazer | Sepultura | Rick Wakeman
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy