Reklama

Śmierć Chrisa Cornella: Policja ujawnia makabryczne zdjęcia

Blisko dwa miesiące po samobójczej śmierci Chrisa Cornella policja ujawniła zdjęcia wykonane w pokoju hotelowym, gdzie znaleziono ciało wokalisty Soundgarden i Audioslave.

Blisko dwa miesiące po samobójczej śmierci Chrisa Cornella policja ujawniła zdjęcia wykonane w pokoju hotelowym, gdzie znaleziono ciało wokalisty Soundgarden i Audioslave.
Chris Cornell popełnił samobójstwo /fot. Kevin Winter /Getty Images

Przypomnijmy, że Chris Cornell według wstępnej sekcji zwłok "popełnił samobójstwo poprzez powieszenie". Datę zgonu ustalono na 18 maja. Dzień wcześniej wraz z Soundgarden wystąpił na koncercie w Detroit.

Prawie dwa miesiące później na podstawie ustawie o wolności informacji ujawniono szczegółowe okoliczności śmierci 52-letniego wokalisty, w tym policyjne zdjęcia z miejsca tragedii, nagranie telefonicznej rozmowy podczas której wezwano pomoc, raport śledczych oraz oświadczenie Martina Kristena, ochroniarza Cornella, który znalazł powieszonego muzyka.

Reklama

Na zdjęciach można zobaczyć opakowania silnych leków na receptę znalezionych w organizmie rockmana, w tym m.in. naloksonu (pochodzący z leku o nazwie Narcan), butalbitalu (lek psychotropowy), lorazepamu, pseudoefedryny (syntetyczny zamiennik efedryny) oraz barbituranów (składowe leków nasennych, znieczulających i przeciwpadaczkowych).

"Wszyscy, którzy znali dobrze Chrisa widzieli, że w ostatnich godzinach swojego życia nie był sobą. Z raportu dowiedzieliśmy się o kilku substancjach w jego organizmie. Po wielu latach trzeźwości (Cornell 14 lat był uzależniony od oksykodonu - przyp. red.) ta chwila słabości okazała się dla niego wyrokiem - całkowicie osłabiły i zmieniły jego umysł. Wszystko potoczyło się tragicznie, a moje dzieci i ja mamy złamane serca, jesteśmy załamani. Nic już nie będzie takie samo" - napisała w oświadczeniu wdowa po wokaliście, Vicky Cornell.

Opublikowane zdjęcia pokazują również zachlapaną krwią łazienkę oraz służącą do ćwiczeń linę, która posłużyła Cornellowi do powieszenia się.

To właśnie Vicky Cornell jako ostatnia rozmawiała z mężem. Kobieta zaalarmowała ochronę, by sprawdzić co dzieje się z wokalistą, po tym, gdy Chris Cornell powiedział jej, że zażył większą liczbę tabletek. To Martin Kristen (po wyważeniu wejściowych drzwi) znalazł wokalistę powieszonego w łazience.

"Wszedłem do pokoju i zobaczyłem uchylone drzwi do łazienki, przez które zobaczyłem jego stopy" - powiedział ochroniarz w policyjnym zeznaniu.

Kristen poluzował pętlę na szyi wokalisty i rozpoczął reanimację. Wkrótce na miejscu pojawiła się ekipa medyczna wezwana przez pracownika hotelu. Medycy stwierdzili jednak zgon Chrisa Cornella.

W zawiadomieniu służb padają słowa o "nieprzytomnym gościu hotelowym, który się powiesił". Pracownik hotelu informował, że mężczyzna nie oddycha.

Śmierć wokalisty zszokowała opinię publiczną na całym świecie.

Ciało legendarnego muzyka skremowano 23 maja, a trzy dni później jego szczątki zostały pochowane podczas prywatnej ceremonii na Hollywood Forever Cemetery w Los Angeles.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chris Cornell
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy