Reklama

Skiba żegna Kamila Durczoka: "Walczył do końca"

Polskę zszokowała informacja o nagłej śmierci Kamila Durczoka. Dziennikarz jeszcze kilka lat temu był jednym z najpopularniejszych ludzi mediów w Polsce. Z różnych stron spływają wspomnienia o zmarłym dziennikarzu. Jednym z nich podzielił się Krzysztof Skiba.

Polskę zszokowała informacja o nagłej śmierci Kamila Durczoka. Dziennikarz jeszcze kilka lat temu był jednym z najpopularniejszych ludzi mediów w Polsce. Z różnych stron spływają wspomnienia o zmarłym dziennikarzu. Jednym z nich podzielił się Krzysztof Skiba.
Krzysztof Skiba pożegnał Kamila Durczoka /Norbert Nieznanicki /AKPA

Wokalista i tekściarz zespołu Big Cyc, Krzysztof Skiba, znał Kamila Durczoka i na swoim Facebooku podzielił się niezwykle osobistym wspomnieniem o zmarłym 53-latku. 

Kamil Durczok przez wiele lat pracował w Telewizji Polskiej, radiu RMF FM czy telewizji TVN. Na koniec swojej zawodowej kariery był związany m.in. z Polsat News. W 2003 roku zmagał się z nowotworem, a cała Polska dopingowała go w walce z chorobą. Później jednak popadł w problemy zdrowotne i uzależnienia. Skiba w swoim felietonie wspomniał Durczoka i ich wspólne spotkania.

"Napisze prawdę, bo Kamilowi nic już nie zaszkodzi. Dzwonił do mnie by przyjść i się napić. Dzwonili jego kumple z tekstem, że "Kamil zaprasza". Dzwonili też moi bliscy kumple ze Śląska, że jest impreza z Kamilem. Wykręcałem się jak mogłem, bo wiedziałem czym, się to skończy. Wielkim kacem i zawaleniem wszystkich spraw. Impreza w męskim gronie. Tak zwana "męska wódeczka". Brzmi kusząco, ale kończy się zwykle smutno i beznadziejnie" - pisze muzyk Big Cyc.

Reklama

Krzysztof Skiba wspomniał także o momencie, gdy zorientował się, że dziennikarz odniósł sukces i izoluje się od dawnych znajomych. "Po zdobyciu tych wszystkich Wiktorów, trochę gwiazdorzył i zadzierał nosa. Widywaliśmy się jedynie w przelocie, na korytarzach w telewizji lub na jakiś bankietach. Dawno temu, gdy błyszczał w mediach, miałem komediowy występ w jakimś małym pubie w Katowicach. Już po moim występie Kamil wyszedł z bocznej sali, gdzie była impreza zamknięta i ze zdziwieniem spytał, co tutaj robię, "w takiej budzie". 

Tak się miło wyraził. On był na spotkaniu klasowym i już idzie, bo się nudzi. Dawne koleżanki i koledzy ze szkoły okazali się po latach mało ciekawi. Był jednak ożywiony, że mnie spotkał i poszliśmy razem na drinka. - Ja w takich klubach występuję - powiedziałem. Każdy kto jest w tej branży wie, że nie zawsze gra się koncerty w sali kongresowej, czy w Teatrze Wielkim. Był szczerze zdziwiony. Myślę, że gdy wypadł z salonów, zrozumiał to bardzo dobrze" - kontynuuje wpis muzyk.

Mimo to muzykowi zależy na tym, by nie pamiętać Kamila Durczoka z powodu kontrowersji, które działy się wokół niego. "Kamil walczył do końca. Mimo nałogu, który go zjadał i życia, które mu się kompletnie posypało, nie poddawał się. Założył portal informacyjny, angażował się w akcje społeczne, był czynnym publicystą, komentował celnie scenę polityczną. Wytoczył procesy gazetom, które pisały o nim bzdury. Mimo zdarzającego się hejtu i ataków, pokazywał swą jasną stronę mocy. 

W twardym lockdownie, gdy wszyscy siedzieliśmy uwięzieni w swych domach, napisał piękny tekst o mnie i moich poważnych felietonach. Zaczynało się to jakoś tak, "Jeżeli ktoś brał Krzyśka Skibę jedynie za prześmiewcę, to bardzo się mylił...". Pogubiony człowiek, świetny dziennikarz, ulubiony cel ataku dla wielu, którzy nie mieli takiego talentu jak on. Jak to łatwo w Polsce doładować sobie akumulatory, gdy się widzi upadek bliźniego. A mało kto, był tak wysoko i tak nisko upadł. Choć upadł nie do końca, bo walczył. I za tę Twoją walkę z demonami życia, wypiję dziś Kamil wódeczkę. Tak jak lubiłeś. Całą szklankę na raz" - kończy wpis muzyk.

Kamil Durczok zmarł 16 listopada 2021 roku w szpitalu w Katowicach z powodu przewlekłej choroby i krwotoku.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Skiba
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy