Reklama

Sheryl Crow zła na organizatorów Grammy

Sheryl Crow jest wściekła na organizatorów tegorocznej ceremonii wręczenia nagród Grammy, że nie pozwolili oni wypowiedzieć się jej przeciwko planowanej wojskowej interwencji w Iraku. Szefowie gali twierdzą natomiast, że o żadnym tego typu zakazie nie było mowy.

Sheryl Crow utrzymuje, że podczas swojego występu, jaki odbył się 23 lutego w Madison Square Garden w Nowym Jorku, chciała wyrazić swój sprzeciw wobec amerykańskich planów militarnych. Jednak - jak twierdzi - została ostrzeżona przez organizatorów gali wręczenia nagród Grammy, by tego nie robić.

"Miałam zamiar coś powiedzieć, jednak do mojego menedżera zadzwonił ktoś z komitetu organizującego ceremonię i powiedział, że występ ma zachować neutralny charakter" - mówi Sheryl.

Druga strona utrzymuje, że nic takiego się nie zdarzyło.

Reklama

"Żaden z artystów nie dostał od nas wytycznych na temat jego występu" - tłumaczy Neil Portnow, dyrektor imprezy.

Trzeba także dodać, że Sheryl Crow mimo wszystko zaznaczyła w pewien sposób swe antywojenne przesłanie. Na pasku od gitary, na której grała, wyraźny był napis "No War".

Podczas wręczenia nagród Grammy, swoje niezadowolenie z planowanego ataku na Irak wyrazili także Fred Durst (Limp Bizkit), Bonnie Raitt i Gwen Stefani (No Doubt).

Tegoroczną imprezę w USA oglądało blisko 25 milionów telewidzów, co jest rekordem w historii tej imprezy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Grammy | Sheryl Crow
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy