Reklama

Ryszard Poznakowski i jego przeboje. Irena Santor nie chciała śpiewać o gołych babach

"Chałupy welcome to", "Gdzie się podziały tamte prywatki", "Trzynastego", "Mały książę" - to niektóre z przebojów skomponowanych przez Ryszarda Poznakowskiego, prawdziwego człowieka-orkiestrę. "Swoją najlepszą piosenkę mam jeszcze przed sobą" - zapewnia.

"Chałupy welcome to", "Gdzie się podziały tamte prywatki", "Trzynastego", "Mały książę" - to niektóre z przebojów skomponowanych przez Ryszarda Poznakowskiego, prawdziwego człowieka-orkiestrę. "Swoją najlepszą piosenkę mam jeszcze przed sobą" - zapewnia.
Ryszard Poznakowski w 2018 roku / Jacek Kurnikowski /AKPA

To mogło zmienić historię muzyki rozrywkowej w Polsce. Przebój "Chałupy welcome to" został napisany dla... Ireny Santor.

"Jechaliśmy wtedy do Stanów na zaproszenie Jana Wojewódki i potrzebowaliśmy jakiegoś nowego przeboju" - wspomina Ryszard Poznakowski w rozmowie z PAP Life.

Muzyk odpowiadał za akompaniament, a w grupie oprócz Ireny Santor byli też m.in. Zbigniew WodeckiTadeusz Ross.

"Zadzwoniłem do Grażynki Orlińskiej i poprosiłem o tekst, taki w stylu 'Acapulco' (posłuchaj!), co w Polsce lat 80. było trudne" - opowiada kompozytor. Po dwóch godzinach tekst "Chałupy..." był napisany. Poznakowski zaproponował piosenkę Irenie Santor, która była gwiazdą ekipy. "Ja mam śpiewać o gołych babach?! Nigdy!" - usłyszał.

Reklama

I tak piosenka trafiła do Zbigniewa Wodeckiego. "Nagraliśmy ją przed wyjazdem do USA, a wkrótce potem dzwoni do mnie kolega i mówi, że w kraju 'Chałupy...' to wielki przebój" - kończy historię przeboju kompozytor.

Z kolei inna kompozycja Poznakowskiego "Gdzie się podziały tamte prywatki" trafiły do Wojtka Gąssowskiego przez przypadek. "Mieszkaliśmy po sąsiedzku, a on wpadał do mnie na papierosa, bo sam ciągle rzucał palenie. Usłyszał, jak grałem na pianinie tę melodię i koniecznie chciał ją zaśpiewać" - wspomina kompozytor.

Poznakowski wspomina, że współpraca z Gąssowskim była ciężka. "On jest perfekcjonistą, dopracowuje każdy detal i zawsze chce coś dodać" - wyjaśnia. Tak było z solem na saksofonie. "On chciał tonację B-dur, ale saksofon tenorowy grałby wówczas - porównując z pianinem - dźwięki tylko czarnych klawiszy" - dodaje kompozytor. "W końcu stanęło na Cis-dur, czyli saksofon grał dźwięki tylko... białych klawiszy" - śmieje się Poznakowski.

"Dzięki zmianie tonacji ten nostalgiczny utwór stał się bardziej taneczny i trafił nawet do dyskotek" - podsumowuje muzyk.

"Trzynastego, nawet w grudniu jest wiosna" - śpiewała przed laty Kasia Sobczyk. Poznakowski uważa, że to szczęśliwy dzień. "Nie jestem przesądny, wręcz przeciwnie: z Januszem Kondratowiczem, autorem słów do tej piosenki, 13 mieliśmy na ogół szczęście" - mówi Poznakowski. Co jeszcze dobrego spotkało kompozytora 13? "Właśnie trzynastego poznałem swoją żoną, w związku, z czym uważam, że to szczęśliwy dzień" - zapewnia Poznakowski.

Kompozytor "Trzynastego" tylko raz miał przykrości z powodu tej piosenki. "Po ogłoszeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku, piosenka przestała być nadawana na antenie radia i telewizji. Był na nią zapis cenzury" - wspomina.

Jeden z wielkich przebojów Trubadurów "Byłaś tu", stał się zarazem... początkiem końca grupy. "Dzięki tej piosence Krzysztof Krawczyk stał się solistą i rozpoczął własną karierę" - wyjaśnia kompozytor hitu. "W Trubadurach, wzorem Beatlesów, śpiewaliśmy na głosy, ale Krzysztof Krawczyk miał znakomity wokal, który aż prosił się o solowe wykorzystanie" - opowiada PAP Life Poznakowski. I - jak dodaje - nic dziwnego: mama Krawczyka śpiewała, jako mezzosopran w operetce łódzkiej, a tata - January Krawczyk był wspaniałym barytonem.

"Krzysiek był dziedzicznie obciążony talentem" - żartuje kompozytor, który poprosił Kondratowicza o napisanie tekstu specjalnie dla Krawczyka. "Melodię do 'Byłaś tu' oparłem na schemacie walca angielskiego, bo Krzysiek był - jak to mówiłem - 'łagodnym dynamitem' i to pasowało do jego temperamentu" - wspomina muzyk.

Piosenka odniosła wielki sukces, a sam Krawczyk zaczął odważnie przemyśliwać o solowej karierze. I to był początek końca pierwszych Trubadurów...

"Zakochani, zawsze są na świecie sami, nie słuchają dobrych rad i nie widzą swoich wad, zakochani" - śpiewał duet Kasia Sobczyk i Henryk Fabian. "Ta piosenka to był hymn na cześć ich wielkiej miłości" - wspomina Poznakowski. "To był panegiryk na część tej wielkiej, niepohamowanej miłości Sobczyk i Fabiana, która skończyła się rozwodem" - opowiada Poznakowski.

Dlaczego? "Kasia była osobą dominującą w związku, a Heniek, nie bardzo mógł się z tym pogodzić, dlatego dochodziło do spięć, ba!, do bójek nawet" - wspomina kompozytor. "Dziś byśmy powiedzieli, że to był taki toksyczny związek" - mówi Poznakowski i dodaje: "Jednak każdy chciałby coś takiego przeżyć...".


PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ryszard Poznakowski | Trubadurzy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy