Reklama

Rodzina Michaela Jacksona walczy z HBO. Ciąg dalszy sprawy

Najbliżsi Michaela Jacksona nie ustają w walce o jego dobre imię. W sądzie apelacyjnym wygrali kolejną batalię z telewizją HBO. Sprawa dotyczy kontrowersyjnego dokumentu "Leaving Neverland".

Najbliżsi Michaela Jacksona nie ustają w walce o jego dobre imię. W sądzie apelacyjnym wygrali kolejną batalię z telewizją HBO. Sprawa dotyczy kontrowersyjnego dokumentu "Leaving Neverland".
Michael Jackson jest antybohaterem kontrowersyjnego dokumentu "Leaving Neverland" /Ron Wolfson/WireImage /Getty Images

Na początku 2019 roku opinią publiczną wstrząsnął dokument "Leaving Neverland", w którym szczegółowo opisano nadużycia seksualne Jacksona wobec nieletnich chłopców - Wade'a Robsona i Jamesa Safechucka.

"'Leaving Neverland' kreśli portret trwałego wyzysku i oszustwa, dokumentując siłę celebryty, która pozwoliła uznanej postaci przeniknąć życie dzieci zafascynowanych gwiazdorem i ich rodziców" - czytamy w opisie dokumentu.

Na sensacyjne zeznanie mężczyzn szybko zareagowała rodzina legendarnego wokalisty, wydając oświadczenia, według których bohaterom dokumentu zależy jedynie na pieniądzach i sławie.

Reklama

Rodzina Jacksona pozwała również stację HBO, twierdząc, że firma złamała podpisaną w 1992 roku z muzykiem klauzulę o zakazie dyskredytacji. Stacja była jednak zdania, że podpisane w tamtym czasie postanowienia nie są już ważne.

Sprawa ciągnie się od kilkunastu miesięcy. W tym czasie sądy niższych instancji zgodziły się ostatecznie z argumentacją Jacksonów i zezwoliły na przeprowadzenie arbitrażu w sprawie. Stacja próbowała odwołać się do federalnego sądu apelacyjnego, ten jednak w połowie grudnia ponownie stanął po stronie pozywających.

Jak donoszą amerykańskie media, bliscy króla popu są o krok bliżej wszczęcia postępowania arbitrażowego i będą mogli walczyć o odszkodowanie w wysokości 100 milionów dolarów. 

"Umowa zawierała klauzulę arbitrażową, która mówi o zdyskredytowaniu Jacksona z powodu złamania zobowiązania do poufności. My możemy jedynie orzec, czy strony zgodziły się na  takie rozwiązanie. Do arbitra będzie należała decyzja, czy roszczenia są zasadne" - czytamy w argumentacji sądu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michael Jackson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy