Reklama

Ray Charles nie żyje

Ray Charles, legendarny czarnoskóry amerykański muzyk, zmarł w czwartek, 10 czerwca, w swoim domu w Beverly Hills. Miał 73 lata. Przyczyną śmierci były komplikacje po schorzeniu wątroby - poinformował menedżer artysty Jerry Digney.

Ray Charles, legendarny czarnoskóry amerykański muzyk, zmarł w czwartek, 10 czerwca, w swoim domu w Beverly Hills. Miał 73 lata. Przyczyną śmierci były komplikacje po schorzeniu wątroby - poinformował menedżer artysty Jerry Digney.

Ray Charles Robinson, bo tak naprawdę nazywał się artysta, urodził się 23 września 1930 w Albany w stanie Georgia. Mając siedem lat stracił wzrok. W kwietniu 1949 roku zadebiutował na listach przebojów utworem "Confessin' Blues".

Przez kilkadziesiąt lat kariery wylansował wiele przebojów, z których chyba największym była piękna ballada "Georgia On My Mind", która w 1979 roku została uznana za oficjalną pieśń stanu Georgia. Inny wielki przebój Ray'a to "Hit The Road Jack".

W styczniu 1986 roku Ray Charles została wprowadzony do Rockandrollowego Salonu Sławy. Kilkanaście razy odbierał nagrodę Grammy.

Reklama

O muzyce tak pisał w swojej autobiografii: "Urodziłem się z muzyką w sobie. To jedyne wytłumaczenie jakie znam. (...) Muzyka była częścią mnie samego (...) jak własna krew. Ta siła już była we mnie, kiedy trafiłem na scenę. Dla mnie to była potrzeba - jak jedzenia czy wody. (...) Muzyka nie jest czymś odrębnym ode mnie. Muzyka to ja. (...) Musielibyście tę muzykę usunąć chirurgicznie".

Po raz ostatni Ray Charles wystąpił publicznie 30 kwietnia w Los Angeles.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: życia | georgia | muzyka | Ray Charles | nie żyje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy