Reklama

Prince potajemnie wspierał potrzebujących. Była żona ujawnia

Była żone Prince’a, Manuela Testolini przyznała, że legendarny muzyk prowadził potajemną działalność charytatywną w każdym mieście, w którym występował.

Była żone Prince’a, Manuela Testolini przyznała, że legendarny muzyk prowadził potajemną działalność charytatywną w każdym mieście, w którym występował.
Manuela Testolini i Prince byli ze sobą przez pięć lat /Frank Micelotta /Getty Images

Prince zmarł 21 kwietnia 2016 r. w wieku 57 lat. Lekarze zostali wezwani do jego posiadłości w związku z doniesieniami o zgonie. Ciało muzyka znaleziono w windzie, w budynku, gdzie mieściło się jego studio nagraniowe.

Opierając się o policyjne źródła, agencja Associated Press poinformowała, że przyczyną śmierci Prince'a było przypadkowe przedawkowanie opioidów. Chodzi o silny lek przeciwbólowy fentanyl.

Śledztwo, które wyjaśnić ma wszystkie wątpliwości dotyczące śmierci artysty zostało utajnione do kwietnia tego roku.

Obecnie na jaw wychodzą kolejne sekrety z życia Prince'a. Niedawno pojawiły się informacje na temat jego majątku. Teraz była żona gwiazdora, Manuela Testolini, ujawniła, że ten aktywnie działał na rzecz potrzebujących.

Reklama

"Z pewnością był świadomym człowiekiem. Od początku kariery opowiadał o zmianach społecznych i mówił ludziom, aby nie byli lekceważeni. Chciał zmobilizować wiele osób i chciał mieć pewność, że będą aktywni" - mówiła Testolini w wywiadzie dla "Rolling Stone".

W latach 90. Prince stworzył organizację charytatywną Love 4 One Antoher. Gwiazdor często współpracował z jej szefami, gdyż chciał upewnić się, że ludzie, z którymi spotkał się w miastach, gdzie koncertował, otrzymywali pomoc.

"W każdym mieście, w którym koncertował, prowadził również dodatkowe prace społeczne" - mówiła była żona Prince'a, zwracając także uwagę na to, że jego organizacja pomagała zarówno przy drobnych, jak i poważnych sprawach.

Prince pragnął jednak swoją działalność charytatywną utrzymywać w tajemnicy. Nie chciał bowiem, by sławne nazwisko przysłaniało to, co robił dla innych po cichu.

"Chciał być katalizatorem dla innych ludzi" - stwierdziła Testolini. "W telewizji mógł zobaczyć rodzinę, która ma problemy - nie ma jak zapłacić ubezpieczenia, a rodzice nie mają jak zaspokoić potrzeb chorych dzieci. Zaraz po tym, jak mówił ‘to naprawdę smutne’ zostawiał na moim biurku notatkę o treści ‘Zadzwoń do telewizji, dowiedz się, kim są ci ludzie i jak im możemy pomóc’" - stwierdziła działaczka.

Manuela Testolini była żoną Prince’a w latach 2001 - 2006 (wcześniej pracowała w jego fundacji). Biznesmenka po rozwodzie pozostała jednak z artystą w przyjacielskich relacjach.

Krótko po śmierci była żona gwiazdora przyznała, że jest zdruzgotana tym, co się stało.

"Znałam go jako męża, przyjaciela i zagorzałego filantropa" - mówiła Testolini w E!News, dodając, że to właśnie Prince wprowadził ją w świat działalności dobroczynnej.  

Na kilka dni przed śmiercią Testolini miała rozmawiać z muzykiem na temat budowy szkoły, która miała zostać uhonorowana imieniem Prince'a. "Teraz szkoła powstanie dla uczczenia jego pamięci" - mówiła działaczka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Prince
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy