Reklama

Prince nie znosił muzyki Eda Sheerana i Katy Perry

Był wielkim fanem filmu "Kung Fu Panda 3" i "Gdzie jest Nemo", nie przepadał natomiast za muzyką Katy Perry i Eda Sheerana. Niedługo przed śmiercią Prince postanowił zająć się pracą nad swoimi wspomnieniami. Książkę "The Beautiful Ones" dokończył Dan Piepenbring.

Był wielkim fanem filmu "Kung Fu Panda 3" i "Gdzie jest Nemo", nie przepadał natomiast za muzyką Katy Perry i Eda Sheerana. Niedługo przed śmiercią Prince postanowił zająć się pracą nad swoimi wspomnieniami. Książkę "The Beautiful Ones" dokończył Dan Piepenbring.
Prince nie ukrywał swoich poglądów na temat nowych gwiazd /Kevin Mazur/WireImage /Getty Images

Prince wspólnie z redaktorem "Paris Review" Danem Piepenbringiem rozpoczął pracę nad swoją autobiografią. Po śmierci muzyka dziennikarz postanowił dokończyć książkę zatytułowaną "The Beautiful Ones". Publikację, która pierwotnie miała być zapisem wspomnień artysty, uzupełniają jego pamiątki rodzinne, teksty, zdjęcia, szkice.

"Myślę, że po raz pierwszy był świadomy swojej spuścizny, zdając sobie sprawę z tego, że miał moc kształtowania własnej narracji. A może zaczął być bardziej świadomy swojej śmiertelności" - powiedział BBC Piepenbring.

Reklama

W trakcie rozmów Prince dzielił się nie tylko swoimi wspomnieniami, ale i przemyśleniami, z których wynika jasno, że dość krytycznie odnosił się do współczesnej muzyki pop. "Próbują wcisnąć nam Katy Perry i Eda Sheerana, nie podoba nam się to, bez względu na to, ile razy ich utwory będą grane" - dowiemy się z opublikowanych wspomnień artysty.

Przez kilka tygodni Piepenbring i Prince chodzili razem na koncerty, imprezy, odbywali długie rozmowy, w trakcie których muzyk np. wspominał, jak w szkole średniej uderzył kolegę, który rzucił w jego kierunku rasistowską obelgą.

"Miał świetne poczucie humoru" - wspomina w rozmowie z "The Guardian" autor.

Zaledwie trzy miesiące po tym, jak rozpoczęli pracę nad książką, dziennikarz otrzymał informację o śmierci muzyka. Ostatni raz rozmawiali cztery dni wcześniej.

"Po jego śmierci byłem wrakiem. Byłem przybity, miałem depresję, a jednocześnie czułem się głupio z tego powodu, w końcu nie znałem go tak dobrze" - wspomina autor.

Paradoksalnie, choć powtarzał, że nie lubi wracać do przeszłości, przechowywał wszystko - zatem materiał, który miał wzbogacić niedokończoną publikację, nie miał końca. I tak autor stanął przed wyzwaniem nie tylko dokończenia dzieła legendy, co stworzenia go w pewnym sensie na nowo. Jak przebrnąć przez spuściznę, pamiątki, rysunki, szkice, zdjęcia.

"Chciałem odnaleźć rzeczy, które dałyby mi taki sam dreszcz emocji, jak wtedy, gdy się poznaliśmy. Nie mogłem uwierzyć, że widziałem selfie w lustrze, które zrobił sobie Prince" - wspomina.

Gratką dla fanów mogą okazać się opublikowane w książce notatki i rękopisy muzyka. "Z jednej strony w jego piśmie widać dyscyplinę, z drugiej tę wolną, artystyczną duszę. Był zafascynowany różnymi kodami" - dodaje Piepenbring.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Prince | Katy Perry | Ed Sheeran
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy