Reklama

Polski Kennedy

Kupiłem na Allegro podwójny, koncertowy album Ewy Demarczyk z 1979 roku. Dwie czarne płyty z rowkami. Musiałem to zrobić. W 1975 roku pomagałem przy organizacji koncertów Ewy Demarczyk w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Kiedy artystka przyjechała w dzień pierwszego występu, wszystkie zaproszenia były już rozdane, zaś formalności jeszcze nie były załatwione. Zwłaszcza dwie najważniejsze formalności: cenzura i fortepian. Mówiąc wprost: skakaliśmy z Mount Everestu na głowę.

Wolno unoszę łapkę gramofonu. Słyszę kilka trzasków, lekkie dudnienie i nagle wyłania się fenomenalny "Skrzypek Hercowicz". Niewiele jest równie pięknych kompozycji na świecie. Siedzę na podłodze, zamykam oczy i widzę to wszystko tak, jakby się działo wczoraj.

* * *

Palec cenzora sunie po wykazie utworów i zatrzymuje się przy "Skrzypku Hercowiczu". Autor wiersza, Osip Mandelsztam, na osobisty rozkaz Stalina został zesłany do obozu w Woroneżu i polski cenzor o tym wie. Dyskusja nie ma sensu.

Wychodzimy i w ruch idą telefony. Szukamy ratunku gdzie się da, także u szefa propagandy KC PZPR, do którego docieramy za pośrednictwem jego córki, fajnej małolatki. Ten, o dziwo, za niewielką opłatą zgadza się na wykonanie przez Ewę zakwestionowanych utworów i każe cenzorowi podstemplować wszystkie papiery. Żąda jednego: musimy ściąć włosy. Robimy to u najbliższego fryzjera. Zabawne, jak na to spojrzeć z perspektywy czasu.

Reklama

* * *

Wpisuję słowo "Demarczyk" w Google. Wyskakuje notka "Anja Orthodox - wokalistka zespołu Closterkeller, nazywana rockową Ewą Demarczyk". Ojojoj? Kilkanaście dni temu ktoś powiedział, że Jerzy Szmajdziński to polski John Fitzgerald Kennedy. Kiedyś Kwaśniewskiego witał w Krakowie transparent z napisem "Kraków polskim Dallas".

* * *

Zespół Ewy liczył dwóch pianistów - fortepiany musiały być więc dwa i obydwa czarne. Dziś chiński czarny fortepian można kupić na bazarze z warzywami za psie grosze - wtedy nie było to takie proste. Steinway'a zdobyliśmy jakimś cudem z Akademii Muzycznej, nie pamiętam czyje to były znajomości, ale był wielki, piękny i brzmiał jak żaden inny na świecie. Był czarny jak diabeł. Do teatru przewieźli go delikatni ludzie z firmy "Wegiełek" - tej samej, która niedawno transportowała "Damę z gronostajem" do Rzymu.

Z drugim fortepianem były kłopoty. Znaleźliśmy śliczny instrument w Instytucie Kultury Francuskiej, miał jednak widoczną wadę - był brązowy. Przewieźliśmy go do teatru jakąś odkrytą ciężarówką i Ewa rzuciła nań okiem, kiedy go dźwigali bramkarze. "Musi być czarny" - stwierdziła lakonicznie, siedząc na schodkach teatru i lakierując paznokcie. Błagałem ją, by zaakceptowała fortepian jaki jest, a ona dziwiła się coraz bardziej. W końcu wstała i patrząc mi w oczy powiedziała "Przyjacielu, moja muzyka ma czarne skrzydła. Postaraj się to zrozumieć. Nie może na scenie leżeć wielki brązowy kawał drewna, bo odciągnie uwagę widzów od tego, co mam im do powiedzenia".

Zrozumiałem. Tak przy okazji: jej oczy też były czarne.

* * *

Pisząc ten felieton zerkam na monitor. Nowojorski zespół Mindless Self Indulgence jest naprawdę wyśmienity. Gostek o manierze operowego kastrata śpiewa w hardcorowym składzie. Dzisiejsi muzycy grają jak maszyny, tarzają się po scenie, skaczą wysoko z gitarami i wykrzywiają twarze w grymasach udawanej ekstazy. Wszystko wytrenowane w salach prób, co do zmarszczki. Są świetni w tym. I to by było na tyle.

Tamtego dnia Ewa stała nieruchomo w miejscu przez całe 2 godziny.

* * *

Nie zdobyliśmy fortepianu na czas. Wszystkie zaproszenia, które wcześniej wyszarpali szantażami partyjni dygnitarze, na nic im się zdały. Nie zobaczyli Ewy Demarczyk wówczas, niewykluczone że nie zobaczyli jej na własne oczy nigdy. Następnego dnia, na kolejny recital, ambasada amerykańska dostarczyła czarny fortepian Bechsteina. Wieczorem, siedząc w czwartym rzędzie, nieco po lewej stronie, stałem się świadkiem zjawiska muzycznego, którego od 30 lat nie mogę zapomnieć.

Zbigniew Hołdys

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: oczy | czarny | Czarne | Kennedy | Zbigniew Hołdys
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy