Reklama

Plany Marka Piekarczyka

Marek Piekarczyk znany jest wszystkim jako frontman niezwykle popularnej w latach 80. grupy TSA. Fani rocka na pewno pamiętają go również z zespołu Ball's Power. Jak powiedział wokalista w wywiadzie dla "Życia Warszawy", jego plany na przyszłość są głównie związane z TSA, ale nie wyłącznie.

"Gitarzystą i kompozytorem w Ball's Power był Paweł Stompór, z którym współpracuję do dzisiaj" - mówi Marek. "W tej chwili próbuję, między innymi z jego pomocą, doprowadzić do końca nagranie płyty Czady i ballady i tym samym zrealizować mój projekt: M.P. i Przyjaciele (nie jest to moja próba robienia kariery solowej!). Myślałem nawet, żeby wrócić do nazwy Ball's Power przy okazji wspólnych koncertów".

Piekarczyk zamierza rozpowszechniać album "Czady i ballady" wyłącznie za pośrednictwem Internetu. Jak sam przyznaje, to medium odgrywa w jego życiu bardzo istotną rolę.

Reklama

"Nie wyobrażam już sobie komunikowania się z ludźmi bez Internetu! Na mojej stronie www.marekpiekarczyk.com, którą zresztą robię sam, znajduje się Forum, Księga Gości i Chat Room i tam mogę komunikować się z moimi przyjaciółmi, którzy są także fanami zespołu TSA. Uważam, że funkcjonowanie wytwórni płytowych i tej całej dogorywającej sieci wzajemnej adoracji, jaką są tradycyjne media, nie ma już sensu. Uważam, że Internet jest jedyną realną szansą rozwoju dla całego interesu, jaki się kręci wokół muzyki".

Marek Piekarczyk ma bardzo ciekawy pogląd na temat piractwa fonograficznego.

"To, że jakiś koleś kopiuje sobie na CD moje nagrania, nie boli mnie tak bardzo, jak proceder, który uprawiają niektóre wielkie firmy dystrybucyjne i wydawnicze".

"Okradają one muzyków i innych artystów, wydając reedycje płyt bez ich zgody i ze zmianami, które łamią prawo autorskie. Robią to bezkarnie, bo kary za to są tak mizerne jak tantiemy, które trzeba płacić wykonawcom. Tylko że z wykonawcami trzeba podpisać umowy na warunkach, jakie rzadko im odpowiadają".

"To jest kosztowniejsze niż potencjalne kary za wydawnictwa bez zgody artystów. Proceder ten w większości opiera się na umowach podpisywanych przez 'kolesiów z kolesiami' na podstawie starych umów pochodzących z archiwum firmy KAW/Tonpress".

"Ta komunistyczna firma dawno nie istnieje, ale jej licencje umożliwiają wydawanie różnych składanek i antologii bez zgody wykonawców. W ten cyniczny sposób wydają płyty TSA nawet bardzo poważne firmy, których nie chcę tu wymieniać. Jest jeszcze inny aspekt: największe rozgłośnie radiowe łamią prawo i nie podają wcale nazw wykonawców emitowanej muzyki".

"Czy wiesz, że taka wielka firma jak Polsat, nie płaciła od początku swojego istnienia aż do roku 1999 żadnych tantiem autorskich, czyli olewała twórców, a także ZAiKS, który chroni ich prawa. I... nic".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: TSA | firmy | plany | Marek Piekarczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy