Reklama

Piotr Banach szykuje powrót do przeszłości. Co planuje na 30-lecie płyty Hey "Fire"?

W związku z 30-leciem grupy Hey i albumu "Fire", jej pierwszy lider i gitarzysta Piotr Banach zapowiedział specjalny projekt. Do muzycznej podróży sentymentalnej zaprosił drugiego gitarzystę tej formacji - Marcina Żabiełowicza, który obecnie wspomaga go w zespole BAiKA.

W związku z 30-leciem grupy Hey i albumu "Fire", jej pierwszy lider i gitarzysta Piotr Banach zapowiedział specjalny projekt. Do muzycznej podróży sentymentalnej zaprosił drugiego gitarzystę tej formacji - Marcina Żabiełowicza, który obecnie wspomaga go w zespole BAiKA.
Hey w 1994 roku - od lewej: Robert Ligiewicz, Kasia Nosowska, Piotr Banach, Marcin Żabiełowicz i Jacek Chrzanowski /Darek Majewski /Agencja FORUM

Początki formacji Hey sięgają Szczecina i roku 1992 r. Inicjatorem był gitarzysta i kompozytor Piotr Banach (wcześniej m.in. Grass, KolaboranciDum Dum). W tym ostatnim zespole przez chwilę śpiewała Kasia Nosowska, późniejsza wokalistka Hey. W składzie Dum Dum znalazł się także perkusista Robert Ligiewicz.

W połowie 1999 r. (po wydaniu płyty "Hey") z zespołem pożegnał się Banach, którego zastąpił Paweł Krawczyk. "Nasze drogi się rozeszły" - nie ukrywał po latach Banach, rozżalony postawą swoich kolegów, którzy twierdzili, że pisane przez niego utwory są "słabe i obciachowe". Ostatni skład przed zawieszeniem działalności pod koniec 2017 r. tworzyli jeszcze gitarzysta Marcin Żabiełowicz, basista Jacek Chrzanowski oraz Marcin Macuk (bas, klawisze).

Reklama

Banach był producentem i współkompozytorem pierwszej solowej płyty Katarzyny Nosowskiej - "Puk, puk" (1996), a później stworzył grupy Indios Bravos (obecnie w stanie koncertowego zawieszenia) i Ludzie Mili.

Od 2018 r. razem ze swoją partnerką, wokalistką Katarzyną "Kafi" Sondej, tworzy zespół BAiKA. Banach i Kafi gościnnie wspierali grupę Hey na ich pożegnalnych koncertach w ramach trasy "Fayrant Tour" pod koniec 2017 r.

Odnowienie znajomości Banacha z muzykami grupy Hey sprawiło, że jesienią 2018 r. do zespołu BAiKA dołączył gitarzysta Marcin Żabiełowicz. To właśnie ci dwaj gitarzyści planują nowy muzyczny projekt. 

"Tęsknicie za grunge? Za epoką flanelowych koszul, mocnych, gitarowych riffów i zadziornych, ale dziwnie przy tym melancholijnych wokali? Ja trochę tęsknię. To był fajny czas, najfajniejszy. Nie tylko dlatego, że byłem młody, długowłosy i nie tak brzuchaty jak teraz, ale też dlatego, że ten nasz (zachodni - najogólniej mówiąc) kawałek świata tak się poukładał, że aż amerykański filozof i politolog Francis Fukuyama ogłosił koniec historii - najwyższe stadium rozwoju ludzkości, w którym trwać będziemy po wsze czasy, bo wszystko, co miało się dokonać, już się dokonało (bardzo żałuję, że nie miał racji)" - napisał na Facebooku Piotr Banach.

"W tym roku mija 30 lat, odkąd wymyśliłem sobie zespół Hey. Piszę wymyśliłem, bo wiedziałem, ze stuprocentową pewnością, że jeśli założę zespół w którym będzie śpiewać Kaśka Nosowska, nazwę go Hey i będzie on grał muzykę, którą od mniej więcej roku zasłuchiwałem się jak szalony, to wespniemy się na szczyt, będziemy numer jeden w kraju nad Wisłą. Wszystko się spełniło, przewidziałem nawet to, jak będzie przebiegać nasza kariera, choć miałem w tych sprawach doświadczenie niemal zerowe, bo przecież grając wcześniej tylko w lokalnych (szczecińskich) punkowych i reggaeowych kapelach nie mogłem mieć innego" - dodaje były lider Heya.

Z okazji tego okrągłego jubileuszu Banach i Żabiełowicz szykuję "muzyczną podróż sentymentalną". Dzięki niemu chcą świętować 30-lecie albumu "Fire", słynnej płyty grupy Hey.

"Zaproponowałem mu, byśmy w nawiązaniu do tytułu pierwszej płyty Heya i ognia, jaki wtedy w nas płonął, założyli taki swoisty cover band o nazwie Fire 90's. Byśmy wraz z innymi muzykami, sięgnęli po repertuar z epoki - Hey, Pearl Jam, Soundgarden, Temple of the Dog, Alice in Chains i połączyli to w jedną muzyczną opowieść o początkach zespołu Hey i jego (naszych) inspiracjach. Marcin powiedział - wchodzę. W ciągu ostatniej dekady świat w mojej opinii mocno sparszywiał, a ja sam zacząłem niepokojąco zbliżać się do sześćdziesiątki, czyli wieku, co tu się oszukiwać, emerytalnego. Z wielką chęcią zapomniałbym o tym i cofnął się trochę (choćby tylko symbolicznie) w czasie" - podkreślił Piotr Banach.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Piotr Banach | Hey | BAiKA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy