Perkusista Hendrixa domaga się pieniędzy
Czarnoskóry amerykański perkusista Buddy Miles, który przed laty grał z Jimim Hendrixem, podał do sądu rodzinę słynnego gitarzysty, zarządzającą jego majątkiem, a także kilkanaście wytwórni płytowych. Dopiero po 30 latach muzyk zorientował się, że nie płacono mu tantiem za wspólne nagrania z Hendrixem.
Jeżeli roszczenia 56-letniego Milesa są zasadne, zaległości wobec niego wynoszą wiele milionów dolarów. Muzyk twierdzi bowiem w pozwie złożonym w sądzie w Los Angeles, że na jego konto za współpracę z Jimim w zespole Band Of Gypsys nie wpłynął nawet jeden cent.
Buddy zaczął grać z Hendrixem w 1969 roku. Rok później ich współpraca zakończyła się. Miles odszedł z zespołu po nieporozumieniach z menedżerem gitarzysty. Miał mu za złe, że dostarczył on Jimiemu LSD do garderoby, przez co występ w sali "Madison Square Garden" w Nowym Jorku był nieudany.
W tym krótkim okresie współpracy powstało jednak aż 38 piosenek, których Miles był współkompozytorem i wykonawcą. W pozwie wymienia takie tytuły, jak "Vodoo Chile", "Rainy Day Dream Away" i "Machine Gun".
Brenton Horner, adwokat perkusisty, twierdzi jednoznacznie, że między jego klientem a Jimim Hendrixem istniało ustne porozumienie, że będą się dzielić wpływami.
Rodzina Jimiego Hendrixa jeszcze nie skomentowała zarzutów Milesa.