Reklama

Oburzona Duffy pisze list otwarty do Netflixa. Chce usunięcia z serwisu "365 dni"

Film "365 dni" wkrótce zniknie z Netflixa? Hit ostatnich tygodni serwisu jest mocno krytykowany z powodu gloryfikacji przemocy wobec kobiet. Do grona atakujących produkcję dołączyła wokalistka Duffy, która od szefa platformy domaga się usunięcia produkcji z bazy.

Film "365 dni" wkrótce zniknie z Netflixa? Hit ostatnich tygodni serwisu jest mocno krytykowany z powodu gloryfikacji przemocy wobec kobiet. Do grona atakujących produkcję dołączyła wokalistka Duffy, która od szefa platformy domaga się usunięcia produkcji z bazy.
Duffy napisała list otwarty do szefa Netflixa. Jest oburzona filmem "365 dni". /Dave Hogan /Getty Images

"365 dni" (sprawdź!) to film Barbary Białowąs oparty na książce Blanki Lipińskiej o tym samym tytule. Opowiada historię Laury (Anna Maria-Sieklucka), która pewnego dnia zostaje porwana przez mafioso Massimo (Michele Morrone), który daje jej 365 dni na pokochanie go.

Premiera filmu odbyła się 7 lutego, a w trakcie pandemii koronawirusa "365 dni" wylądowało również w serwisie Netflix. Po pewnym czasie od debiutu na platformie, produkcja zyskała ogromną popularność w Stanach Zjednoczonych i krajach Europy.

Reklama

Jednak rozgłos nie poszedł w parze z dobrymi ocenami. Recenzenci m.in. "Variety", "Timesa" i "Cosmopolitan" nie zostawili na filmie suchej nitki. Obraz w serwisie Rotten Tomatoes, zbierającym recenzje filmowe, ma zero procent na sto możliwych. Dziennikarze zauważają przede wszystkim, że twórcy romantyzują porwania kobiet oraz przemoc seksualną.

Teraz do krytyki filmu dołączyła Duffy, wokalistka, która kilka miesięcy temu podzieliła się traumatycznymi przeżyciami. Autorka przeboju "Mercy" (posłuchaj!) ujawniła, że została porwana i zgwałcona.

"Zostałam odurzona, porwana przez kolejne cztery tygodnie i zmuszona do podróży po obcych krajach. Nie pamiętam momentu wsiadania do samolotu, a potem jak znalazłam się w samochodzie. Trafiłam do hotelu, gdzie sprawca powrócił i mnie zgwałcił. Pamiętam ból i próbę pozostania przytomnym, po tym, gdy to się stało" - napisała Duffy.

"Odurzał mnie w domu przez cztery tygodnie. Nie wiem, czy w tym czasie mnie zgwałcił, pamiętam jedynie przebudzenie się w samochodzie w obcym kraju i ucieczkę" - przyznała i dodała, że po tym, jak udało jej się wyrwać od porywacza, była tak przerażona, że nie kontaktowała się ze swoją rodziną i znajomymi.

Teraz Duffy apeluje do Netflixa, aby zdjął z serwisu film "365 dni", który również według niej przemoc wobec kobiet, gwałt oraz handel ludźmi.

"Kiedy piszę te słowa, 25 milionów osób jest gdzieś przetrzymywanych przez handlarzy ludźmi. Nie wspominam nawet o liczbie ludzi, o których nawet nie mamy pojęcia (...) Zasmuca mnie fakt, że Netflix udostępnia takie 'filmy', zniekształcające i bagatelizujące przemoc seksualną oraz handel ludźmi. Nie rozumiem, jak Netflix mógł przeoczyć jak skrajnie nieodpowiedzialne, niewrażliwe i niebezpieczne jest udostępnianie takiego filmu. Doszło do tego, że kilka kobiet pisało do aktora grającego główną rolę, żeby je porwał. Wiemy, że Netflix nie udostępni materiałów gloryfikujących pedofilię, rasizm, homofobię, morderstwa czy jakiekolwiek inne zbrodnie przeciw ludzkości. Gdyby tak zrobił, to wszyscy byliby oburzeni. Niestety, ofiary handlarzy ludźmi są niewidoczne, a film ‘365 Dni’ pokazuje ich cierpienia jako ‘erotyczny dramat’ - uważa Duffy w liście do Reeda Hastingsa, CEO Netflixa.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Duffy | 365 dni (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy