Nie żyje Ornette Coleman. Miał 85 lat
Saksofonista i kompozytor, który uważany jest za jednego z innowatorów jazzu zmarł w czwartek (11 czerwca) rano na Manhattanie.
Przedstawiciel rodziny Colemana oznajmił, że przyczyną śmierci muzyka było zatrzymanie akcji serca.
Ornette Coleman urodził się w 1930 roku w Teksasie. Od najmłodszych lat wykazywał talenty muzyczne. Podstawowym instrumentem, na którym grał, był saksofon altowy. Oprócz tego radził sobie z grą na trąbce i skrzypcach. W latach 50. przeprowadził się do Los Angeles.
Artysta był jednym z pionierów free jazzu (w 1961 roku wydał album "Free Jazz: A Collective Improvisation". Dzięki Amerykaninowi gatunek przestał przywiązywać aż tak wielką rolę do melodii, harmonii i rytmu. Jego niestandardowe podejście do jazzu sprawiło, że początkowo w środowisku nie cieszył się dobrą opinią.
Ostatecznie jednak nurt improwizowanego jazzu stał się coraz popularniejszy, a gwiazdy takie jak John Coltrane i Albery Ayler zaczęli inspirować się dorobkiem Colemana.
W latach 70. Coleman zainteresował się muzykami elektronicznymi i tzw. muzyką harmolodyczną (jej założeniem była kolektywna improwizacja). W tym czasie muzyk współpracował m.in. z Ronaldem Shannonem Jacksonem i Jamesem Bloodem Ulmerem.
Przez okres swojej działalności nagrał ponad 50 albumów studyjnych.Coleman ponadto tworzył muzykę kameralną oraz filmową (nagrał ścieżkę dźwiękową do "Nagiego Lunchu" Davida Cronenberga). Ornette Coleman wystąpił w Polsce kilkakrotnie. Pierwszy raz pojawił się u nas w 1971 roku. Kolejne koncerty odbywały się w 1984, 1993, 2007 i 2008 roku (jego ostatni występ w naszym kraju zorganizowany został w ramach Jazzowej Jesieni w Bielsku-Białej).