Reklama

Muzyka Taylor Swift dostępna w serwisach streamingowych

Taylor Swift świętuje sprzedaż ponad 10 mln egzemplarzy płyty "1989" i ponad 100 mln piosenek. Z tej okazji amerykańska wokalistka udostępniła swoje utwory na wszystkich serwisach streamingowych.

Taylor Swift świętuje sprzedaż ponad 10 mln egzemplarzy płyty "1989" i ponad 100 mln piosenek. Z tej okazji amerykańska wokalistka udostępniła swoje utwory na wszystkich serwisach streamingowych.
Taylor Swift zrobiła niespodziankę swoim fanom /Jamie McCarthy /Getty Images

Zrzeszenie amerykańskich wydawców muzyki (Recording Industry Association of America - RIAA) poinformowało, że utwory Taylor Swift rozeszły się w liczbie ponad 100 mln. Co więcej, sprzedaż jej ostatniego albumu "1989" przekroczyła liczbę 10 mln egzemplarzy.

"Taylor chce podziękować swoim fanom poprzez przywrócenie jej katalogu na wszystkich serwisach streamingowych" - taka informacja pojawiła się w czwartek (8 czerwca) na profilu Taylor Swift na Facebooku.

Przypomnijmy, że od listopada 2014 żadna z płyt Swift nie był dostępna na Spotify, największym na świecie serwisie streamingowym. Artystka weszła w spór z firma przy okazji premiery albumu "1989". Wokalistce zależało, żeby był on dostępny tylko dla płacących klientów. Szef Spotify, Daniel Ek, bronił jednak praktyki polegającej na udostępnianiu streamingu klientom za "cenę" wysłuchania reklam. W kwietniu tego roku Spotify zmienił filozofię i pozwolił artystom ograniczać dostępność nowych utworów tylko dla abonentów.

Reklama

"Możemy potwierdzić, że pełny katalog utworów Taylor Swift jest dostępny w Spotify dla milionów fanów kochających jej muzykę" - brzmi informacja podana przez Spotify.  

Z kolei w czerwcu 2015 roku Taylor Swift wystosowała otwarty list do serwisu streamingowego Apple Music, w którym to zarzuciła firmie wykorzystywanie artystów.

"Jestem pewna, że Apple da możliwość użytkownikom korzystania z serwisu przez trzy miesiące za darmo. Nie jestem natomiast pewna, czy wszyscy wiedzą, że Apple nie zamierza płacić artystom, producentom i tekściarzom przez pierwsze trzy miesiące. Gdy się o tym dowiedziałam, byłam zaskoczona oraz zawiedziona" - napisała Swift.

Gwiazda zaznaczyła, że jej trzy miesiące dochodów od Apple'a nie robią żadnej różnicy. Jednak takie zasady mogą mieć wpływ na karierę początkujących i mniejszych wykonawców. Wokalistka uznała, że sama zabierze głos, gdyż mniejsi artyści być może boją się zadrzeć z międzynarodową korporacją.

"Trzy miesiące to zbyt długi czas, by nie płacić. Jest to niesprawiedliwe, że prosisz kogoś, by pracował za darmo. Nie prosimy was o darmowe iPhone’y, dlatego wy też nie proście nas o darmową muzykę" -  możemy przeczytać w dalszej części listu.

Na koniec Swift dodała jednak, że jeszcze nie jest za późno na refleksję. Jak się okazało miała rację, gdyż Apple bardzo szybko się zreflektowała. Jedna z ważniejszych osób w firmie, Eddy Cue, zapowiedział, że każdy artysta otrzyma odpowiednie wynagrodzenie, nawet przez pierwsze trzy miesiące działania serwisu streamingowego. Taka decyzja ucieszyła gwiazdę, która kilka miesięcy później rozpoczęła współpracę z gigantem i wzięła udział w reklamach promujących Apple Music.

Niektórzy decyzję Swift łączą z faktem premiery nowej płyty Katy Perry "Witness". Wokalistki pozostają w konflikcie, więc w mediach pojawiły sugestie, że Swift celowo udostępniła swoje płyty w serwisach streamingowych, by wpłynąć na obniżenie sprzedaży nowego albumu Perry.

***Zobacz materiały o podobnej tematyce***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Taylor Swift
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy