Reklama

Mordercy słuchali Deicide

Kontrowersyjna amerykańska grupa deathmetalowa Deicide została wmieszana w sprawę morderstwa we wschodnioniemieckim mieście Witten. Glen Benton, lider zespołu, odrzuca zarzuty o inspirowanie zbrodni i zwala winę na rodziców, którzy nie potrafią wychowywać dzieci.

Rankiem 9 lipca, niemiecka policja znalazła ciało 33-letniego mężczyzny z 66 ranami zadanymi maczetą i młotkiem. Okno przecinał napis "When Satan Lives" (identycznie brzmi tytuł wydanej w 1998 roku płyty koncertowej Deicide). Kilka dni później, 12 lipca, w Jenie aresztowano Manuelę i Davida Rudarów, właścicieli mieszkania w którym znaleziono zwłoki. Śledztwo w sprawie trwa.

"Podczas przesłuchania para zeznała, że słucha głównie muzyki deathmetalowej, w tym grupy Deicide" - poinformował prasę rzecznik policji z Bochum. Jego wypowiedź, jak można się było spodziewać, wywołała w niemieckiej prasie lawinę spekulacji, na ile współodpowiedzialni za zbrodnie są muzycy Deicide.

Reklama

"Zawsze, kiedy zdarzy się takie g**no, albo jakiś dzieciak zacznie strzelać w szkole do swoich kolegów, w moim domu zaczyna dzwonić telefon. Oto moja odpowiedź - jeśli rodzice nie spędzają w ogóle czasu ze swoimi dziećmi, jeśli ich nie wychowują, takie są tego rezultaty. Jeśli nie nauczysz dzieciaka szacunku dla życia, wtedy również nie będą znały jego sensu. Ja sam pozwalam synowi grać w gry komputerowe, ale dobrze wyjaśniłem mu różnicę pomiędzy rozrywką a rzeczywistością" - skomentował oskarżenia dziennikarzy Glen Benton.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Deicide | morderca
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy