Monika Kuszyńska przerwała milczenie. Tak traktowano ją w Varius Manx
Monika Kuszyńska zabrała głos w sprawie afery wokół zespołu Varius Manx. Wokalistka w godzinnym nagraniu opowiedziała o tym, jak znęcano się nad nią psychicznie w formacji. Na filmie towarzyszy jej siostra, która jako pierwsza zabrała głos w sprawie.
Przypomnijmy, że burza wokół Varius Manx (posłuchaj!) wybuchła po oświadczeniu siostry Moniki Kuszyńskiej - Marty. Ta zarzuciła muzykom zespołu znęcanie się nad wokalistką, nazywając ich "toksycznymi oprawcami". Stwierdziła również, że była świadkiem molestowania i znęcania się psychicznego nad swoją siostrą.
Na Facebooku grupy pojawiło się oficjalne oświadczenie dotyczące zarzutów:
"Zostaliśmy dzisiaj oskarżeni przez p. Martę Kuszyńską o znęcanie się psychiczne nad nią i jej siostrą Moniką, wokalistką występującą z nami w Varius Manx przez pięć i pół roku. Zostaliśmy oskarżeni o molestowanie, cokolwiek to określenie znaczy. Zostaliśmy już w związku z tym przez wielu z Was osądzeni i skazani. Wyjaśnienia i tłumaczenia nic nie dadzą. Wiemy jak to działa, wiemy jaki jest społeczny odbiór tego typu oskarżeń, wiemy, że żyją swoim niezależnym życiem" - napisali.
Pełne oświadczenie zespołu, w którym całkowicie zaprzeczyli oskarżeniom, możecie znaleźć poniżej:
W piątek (11 lutego) na kanale Moniki Kuszyńskiej na Youtube pojawiło się ponad godzinne nagranie pod tytułem "Już się nie boję". "Nigdy nie jestem gotowa, ale czuję, że po prostu muszę wreszcie przewalczyć w sobie lęk, który mam i skoro zaczęłaś coś takiego, to trzeba się z tym mierzyć" - stwierdziła na samym początku.
"Ta sytuacja (...) wreszcie postawiła mnie przed faktem, że muszę to z siebie wyrzucić, bo inaczej tego nie zamknę. Mam w sobie dużo lęku, mimo że tak wiele przeszłam i zrobiłam w swoim życiu, co dało mi ogromną siłę. Aż nie do wiary, jak bardzo ten okres współpracy z zespołem Varius Manx, potem ten wypadek, (...) był dla mnie trudnym czasem i jak bardzo mnie naznaczył" - komentowała.
Wokalistka przyznała, że sytuacje, których doświadczyła w Varius Manx doprowadziły do tego, że musiała udać się na terapię. Kuszyńska wyznała, że cierpi na nerwicę lekową.
Jak przyznała wokalistka, w zespole, gdy w nim występowała, "działy się rzeczy nieprzyjemne i trudne".
"Idziesz do swoich młodzieńczych idoli. Masz 16 lat, trzęsiesz się z ekscytacji, (...) nagle podchodzę i jeden z chłopaków z zespołu - wiedząc, że jestem twoją siostrą i widząc, że jestem niepełnoletnią, młodziutką dziewczyną - mówi do mnie niezwykle wulgarny, opresyjny tekst sugerujący jakieś doświadczenie seksualne, które na tym etapie nawet nie rozumiem, bo nie znam takich słów, ale czuję, że to jest agresja" - komentowała i dodała, że reszta członków zespołów zareagowała jedynie śmiechem i przyklaskiwaniem.
Piosenkarka i była uczestniczka Eurowizji zdradziła, że to Robert Janson dyktował swoich zachowaniem, jaka będzie panowała atmosfera w zespole.
"Na początku było bardzo milutko. Potem zrozumiałam, że tam panuje taka zasada i są dwa warianty: albo jest cisza, foch, pasywna agresja, (...) albo jest "na wesoło" - opowiadała. Marta Kuszyńska dodała natomiast, że Janson opowiadał żarty seksualne przekraczające granice dobrego smaku.
Kuszyńska przyznała, że próbowała dopasować się do sytuacji, a przy okazji ciągle słyszała, że taka jest specyfika branży muzycznej i pracy w zespole. "Dzisiaj wiemy, że to nie jest normalne i dzisiaj dajemy sobie prawo, żeby to powiedzieć, bo te rzeczy zostały już zapisane prawnie, co jest dzisiaj znęcaniem i molestowaniem. To mocne słowa, które ludziom kojarzą się bardzo jednoznacznie" - tłumaczyła.
Wprost stwierdziła, że bała się Roberta Jansona i bali się go też inni członkowie składu, przez co nikt nie reagował na jego zachowanie. Dodała też, że z współpracy z kompozytorem wyniosła przede wszystkim traumy.
Muzycy Varius Manx na razie nie skomentowali nowych zarzutów Kuszyńskiej.