Reklama

Mlynkova i Nowicki skarżą się na media

Rozwodzący się Halina Mlynkova i Łukasz Nowicki w programie Tomasza Lisa z przejęciem opowiadali, jak bardzo czują się zaszczuci.

Wokalistka i aktor, którzy podkreślali, że wciąż się przyjaźnią (Nowicki z rozpędu zwrócił się nawet do Mlynkovej per "kochanie"), zżymali się, że z sądu wyciekają informacje na temat ich rozwodu.

"Z jednego z portali dowiedzieliśmy się, kiedy mamy termin drugiej rozprawy, a dokumenty w tej sprawie przyszły do nas trzy dni później" - ujawnił Łukasz Nowicki.

"Jeżeli media chcą się bawić, proszę bardzo. Będziemy przekładać tę rozprawę tak długo, aż dokonamy tego w prywatności i spokoju" - dodała bojowo nastawiona Halina Mlynkova, która zapowiedziała, że nie dopuści, by ich rozprawa rozwodowa stała się medialnym spektaklem.

Reklama

Małżonkowie podkreślali, że najbardziej poszkodowany w tym całym zamieszaniu jest ich syn Piotr.

"On tak naprawdę nie wie, co się dzieje. My chcieliśmy przeprowadzić z nim tę rozmowę znacznie później. Uniemożliwiono nam to. Bardzo źle to przyjął. Traktuje to troszkę jak film sensacyjny" - zdradził Nowicki.

Para wyjawiła też, że pod ich domem non stop czatują paparazzi. Jeżdżą też za nimi samochodami.

"Dawniej paparazzi kojarzył się z kimś, kto siedzi na drzewie i czeka na dogodny moment, żeby kogoś uchwycić. Teraz to wygląda inaczej. Facet stoi dwa metry przed tobą na chodniku i mówi: po co te ceregiele? po co się ukrywacie, i tak was znajdę" - opowiadał aktor, który przyznał, że on również bardzo źle znosi medialny szum:

"Przychodzę do domu, nakrywam się kocem i przez 30 minut dochodzę do siebie" - powiedział Nowicki.

Zobacz całą rozmowę Tomasza Lisa z celebrytami:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Halina Mlynkova | Łukasz Nowicki | rozwód
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy