Reklama

Michał "Gier" Giercuszkiewicz nie żyje. Jak wyglądała jego przyjaźń z Ryśkiem Riedlem?

W latach 1981-1986 perkusistą grupy Dżem był zmarły w poniedziałkowy wieczór (27 lipca) Michał "Gier" Giercuszkiewicz. W tym zespole przyjaźnił się z legendarnym wokalistą Ryśkiem Riedlem.

W latach 1981-1986 perkusistą grupy Dżem był zmarły w poniedziałkowy wieczór (27 lipca) Michał "Gier" Giercuszkiewicz. W tym zespole przyjaźnił się z legendarnym wokalistą Ryśkiem Riedlem.
Rysiek Riedel z grupą Dżem w 1985 r. /Witold Kuliński /Agencja FORUM

Przyczyną śmierci Michała Giercuszkiewicza był rak wątroby. Niemal dokładnie za dwa miesiące muzyk skończyłby 66 lat.

Nagrywał z takimi zespołami, jak: Apogeum, Bezdomne Psy, Krzak, Kwadrat czy SBB. Od 2003 r. był członkiem Śląskiej Grupy Bluesowej, której liderem był zmarły w styczniu 2015 r. Jan "Kyks" Skrzek.

Największą popularność zyskał jednak dzięki legendarnej płycie zespołu Dżem "Cegła" (posłuchaj przeboju "Whisky"!). Z grupą Dżem występował w latach 1981-1986. Z tego śląskiego zespołu został wyrzucony przez swój narkotykowy nałóg, który dzielił z przyjacielem - wokalistą Ryszardem Riedlem.

Reklama

To właśnie Rysiek miał się wstawić za "Gierem", jednak nie udało mu się wpłynąć na pozostałych muzyków. Później perkusista niechętnie mówił o Dżemie, tym bez Riedla, który zmarł w 1994 r.

"Pamiętam nasze częste rozmowy na pierwszych trasach Dżemu. Leżeliśmy w swoich Łózkach w pokojach hotelowych, gapiliśmy się w sufit i snuliśmy marzenia. Marzenia o wielkim zespole, profesjonalnych nagraniach, wielkich koncertach. Największe rzeczy na tym świecie wzięły się z marzeń... Chcieliśmy tak żyć, żeby pozostawić coś po sobie. Rysiek nie bał się marzyć. Ja też. Chcieliśmy żeby to muzyka była naszym całym życiem. I tak sobie puszczaliśmy wodze fantazji. Może coś z tego kiedyś wyjdzie?" - mówił Michał Giercuszkiewicz w książce "Rysiek Riedel we wspomnieniach", którą Marcin Sitko wydał w 2019 r., 25 lat po śmierci Riedla.

W połowie lipca 1994 r. Riedel trafił do Szpitala Chorób Zakaźnych w Chorzowie, po tym jak dostał zapaści na skutek zatrucia narkotykami. Jeden z lekarzy wspomina, że wokalista był w tak złym stanie, że prowadzono go pod ręce.

27 lipca Rysiek zażył ostatnią porcję narkotyków - niektóre źródła podają, że działkę heroiny podał mu ktoś (w biografii Riedla określony mianem "jednego z Niewinnych") przez okno szpitala. Przed takimi podejrzeniami stanowczo bronił się Michał Giercuszkiewicz, który z narkotykami rozstał się na krótko przed śmiercią Riedla. "Gier" chciał nawet wywieźć wokalistę w Bieszczady, by tam pomóc mu wyjść z nałogu. Perkusista do śmierci mieszkał na tratwie na Zalewie Solińskim, gdzie wyniósł się ze Śląska w drugiej połowie lat 90.

29 lipca Riedel podjął próbę ucieczki ze szpitala, ale w ostatniej chwili został zatrzymany przez portiera. Dzień później wokaliście wrócił apetyt, zaczął nawet opowiadać kawały innym pacjentom. Koło południa jednej z pielęgniarek powiedział jednak, że nie dożyje kolejnego dnia. Ta obróciła jego słowa w żart. Po godz. 15 pielęgniarka zaglądnęła do sali, w której przebywał Riedel, i zastała go bez życia. Bezpośrednią przyczyną zgonu była niewydolność serca.



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michał Giercuszkiewicz | ryszard riedel | Dżem
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy