Reklama

Michael Buble porzuci muzykę? "Nie kocham swojej kariery tak bardzo"

Sprzedał ponad 75 milionów płyt, ma cztery statuetki Grammy i wciąż się rozwija, ale... Michael Buble przyznaje, że kariera nie daje mu takiej satysfakcji, jak bycie ojcem dla swojej czwórki dzieciaków. W niedawno udzielonym wywiadzie nie wyklucza więc porzucenia pracy na rzecz życia rodzinnego. Biorąc pod uwagę, że 46-letni piosenkarz o kanadyjsko-włoskich korzeniach przez lata był jednym z lepiej zarabiających artystów, myśl o urlopie tacierzyńskim nie wydaje się radykalnym posunięciem.

Sprzedał ponad 75 milionów płyt, ma cztery statuetki Grammy i wciąż się rozwija, ale... Michael Buble przyznaje, że kariera nie daje mu takiej satysfakcji, jak bycie ojcem dla swojej czwórki dzieciaków. W niedawno udzielonym wywiadzie nie wyklucza więc porzucenia pracy na rzecz życia rodzinnego. Biorąc pod uwagę, że 46-letni piosenkarz o kanadyjsko-włoskich korzeniach przez lata był jednym z lepiej zarabiających artystów, myśl o urlopie tacierzyńskim nie wydaje się radykalnym posunięciem.
Luisana Lopilato i Michael Bublé wychowują czworo dzieci /Matt Winkelmeyer /Getty Images

"Myślę, że nie kocham swojej kariery tak bardzo, jak powinienem. Skłaniam się ku temu, żeby ją po prostu porzucić i zostać pełnoetatowym tatą" - powiedział w podcaście That Gaby Roslin Podcast. Najwyraźniej ta refleksja zakiełkowała w głowie kanadyjskiego piosenkarza jazzowego przy okazji narodzin czwartego dziecka. Pod koniec sierpnia Buble i jego żona Luisana Lopilato powitali na świecie córeczkę, Cielo. Para wspólnie wychowuje jeszcze 9-letniego Noaha, 6-letniego Eliasa i 4-letnią Vidę.

W niedawnym wywiadzie czterokrotny zdobywca Grammy utyskiwał, że nie ma dla swojej rodziny tyle czasu, ile chciałby jej poświęcić, zaznaczając, że bliscy znaczą dla niego o wiele więcej niż sceniczne występy i blask reflektorów. Piosenkarz podzielił się przy okazji bardzo wyraźną wizją swojej przyszłości. 

Reklama

"Mam w głowie taki obraz, siedzę ze swoimi dziećmi i dziećmi Eda Sheerana na łące, świetnie się bawimy, piknikujemy i upijamy się z Edem" - dodał z rozbawieniem Buble. Trzeba przyznać, że jego wizja pełnoetatowego ojcostwa jawi się dość sielankowo. Realia mogą jednak sprawić, że przy pierwszej próbie okiełznania całej gromadki gwiazdor jeszcze zatęskni za sceną.

W dalszej części wywiadu artysta przyznał bowiem, że na razie idylliczna wizja ojcostwa pozostaje jedynie fantazją, a on przygotowuje się do światowej trasy koncertowej. Dodał również, że podziwia tych, którzy zdecydowali się na tak odważny krok i postanowili w pełni oddać się wychowaniu dzieci.

Buble nie po raz pierwszy składa taką deklarację. Co więcej, już raz na dwa lata zawiesił swoją karierę. Wtedy jednak powodem nie była chęć pożegnania się ze sceną, a walka o życia pierworodnego. W 2016 roku u najstarszego dziecka piosenkarza wykryto raka wątroby. W obliczu tej diagnozy, Buble wycofał się z życia publicznego, aby w skupieniu nadzorować leczenie syna Noaha i zadbać o jego dobrostan. Na szczęście leczenie zakończyło się sukcesem. Zapewne to bolesne doświadczenie również wpłynęło na to, jak artysta obecnie ocenia wartość upływającego czasu i chęć spędzania go w sposób, który on uważa za wartościowy.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michael Bublé
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy