Reklama

Metal na Bliskim Wschodzie? Czyli rzecz o zaskakującym muzycznym zjawisku

Jest piątek, dochodzi północ. Absolace, rockowo-metalowa formacja, gra na żywo dla liczącej ok. trzystu osób publiczności. Koncert odbywa się w miejscu zwanym The Music Room, gdzie koncentruje się nocne życie pięciogwiazdkowego Majestic Hotel zlokalizowanego w Bur Dubaj, historycznej, nadbrzeżnej dzielnicy Dubaju.

Pod sceną kilkunastu młodych mężczyzn w czarnych T-shirtach i dżinsach skacze, wpada na siebie, zderza i popycha, zgodnie z zasadami moshu.

- Wielu nowo przybyłych emigrantów jest zaskoczonych faktem, że w Dubaju istnieje jakaś scena metalowa, albo wręcz dziwi się, że Arabowie w ogóle słuchają takiej muzyki - mówi Baraa Kassab, inżynier dźwięku współpracujący z zespołami działającymi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. - Owszem, Bliski Wschód ma swoje metalowe zespoły, a ich popularność wzrasta.

Jedną z takich formacji jest Nervecell, deathmetalowa grupa z Emiratów, która właśnie opublikowała swój drugi album, zatytułowany "Psychogenocide". - Metal na Bliskim Wschodzie jest nieco inny - wyjaśnia Rami Mustafa, 27-letni gitarzysta grupy. - Fani rzadko hołdują stereotypowemu, pełnemu wizerunkowi metalowca, na który składają się tatuaże, długie włosy, bransolety nabijane ćwiekami, biżuteria i skóra. Najważniejsze są muzyka i teksty, i, oczywiście, koszulki z zespołami.

Reklama

Muzyka również jest nieco inna. "Psychogenocide" dokonał w tej dziedzinie przełomu, jako że na albumie znalazł się utwór, który, według słów wokalisty Rajeha (Jamesa) Khazaala, zawiera "pierwszy w historii arabski growl". Trudno jest wyobrazić sobie, by ten uprzejmy i spokojny mężczyzna mógł wydać z siebie jakikolwiek złowrogi odgłos. To złudzenie mija jednak, kiedy podczas naszej rozmowy prezentuje mi kawałek kompozycji "Shunq", którego ozdobą są głębokie i potężne gardłowe ryki, jakie wydobywa z siebie duet Khazaal - Karl Sanders (ten drugi to wokalista amerykańskiej deathmetalowej formacji Nile).

Osądzenie Lucyfera

- "Shunq" oznacza "zdławiony" albo "uduszony pętlą" - tłumaczy mi Khazaal. Materiał zespołu powstaje "generalnie w języku angielskim, ale chcieliśmy też poeksperymentować z naszym gatunkiem po arabsku".

- Utwór ten zasadniczo opowiada o walce ludzkości ze złem, która kończy się osądzeniem Lucyfera - dodaje.

Posłuchaj utworu "Shunq" grupy Nervecell:


Istnieje powszechne, ale błędne przekonanie, że metal i jego rozmaite podgatunki są popularne głównie wśród młodych mężczyzn rasy białej, uważa Sam Dunn, kanadyjski antropolog. Kilka lat temu wyreżyserował on dwa filmy dokumentalne o scenie metalowej - "Metal: A Headbanger's Journey" w 2005 r. i "Global Metal" w 2008 r.

Zbierając materiały do "Global Metal", Dunn udał się między innymi nad Zatokę Perską, na imprezę znaną jako Dubai Desert Rock Festival, nie spodziewając się jednak znaleźć tam wielu interesujących rzeczy. Jednak to, czego doświadczył, zmusiło go do przewartościowania wyrobionych z góry osądów. - Nie sądziłem, że na Bliskim Wschodzie spotkam autentycznych fanów gatunku - mówi. - Ale tamtejsza społeczność miłośników metalu okazała się o wiele liczniejsza, niż sądziłem.

Zobacz fragment "Global Metal" poświęcony scenie metalowej na Bliskim Wschodzie (polskie napisy):


Rajeh Khazaal wyjaśnia, że metal dotarł na Bliski Wschód dzięki studentom powracającym z zachodnich uczelni. - Większość znanych mi fanów metalu i moich przyjaciół poznało tę muzykę na przełomie lat 80. i 90., dzięki starszemu rodzeństwu, kuzynom czy kolegom, którzy mieli jakichś znajomych za granicą. W tamtych czasach musiały nam wystarczać kasety i czasopisma tematyczne, które wymienialiśmy między sobą.

Narodziny nowego świata

Wraz z internetem narodził się jednak zupełnie nowy świat, dzięki czemu fani metalu mogli cieszyć się nieograniczonym i nieprzerwanym dostępem do swojej muzyki - aczkolwiek nielegalnie ściąganej - mimo iż popularne sklepy muzyczne nie oferowały płyt wykonawców tego gatunku. Dziś internet, a w szczególności portale społecznościowe, stanowi główny środek łączności pomiędzy metalowymi zespołami w tym regionie i ich potencjalnymi fanami.

Doskonałym tego przykładem jest Gene, pochodząca z Syrii rockowo-metalowa kapela śpiewająca po arabsku i odnosząca się poprzez swoją twórczość do niepokojów i aspiracji arabskiej młodzieży.

Złagodzenie obowiązujących w Syrii restrykcji dotyczących korzystania z Facebooka i Twittera wielce przysłużyło się zespołowi, mówi Maen Rajab, gitarzysta Gene. - Większość naszych fanów to Syryjczycy, ale grono naszych słuchaczy stale powiększa się dzięki koncertom, które gramy za granicą, naszej stronie internetowej i obecności na Facebooku i YouTube.

Posłuchaj utworu "Ya Waladi" grupy Gene:


Zagranie koncertu w Syrii czy innym bliskowschodnim kraju to wciąż nie lada wyzwanie, chociażby z tego powodu, że firmy producenckie i organizatorzy imprez rozrywkowych bardziej zainteresowani są występami wykonawców muzyki pop. Decyduje o tym fakt, że wywołują one masowy oddźwięk i dają się łatwo "sprzedać".

- Jeśli chodzi o imprezy rockowe czy metalowe, to są one zazwyczaj finansowane przez same zespoły albo z pomocą ograniczonych środków pozyskanych od prywatnych sponsorów, takich jak firmy. W takiej sytuacji nie ma szansy, aby dane wydarzenie zostało w odpowiedni sposób rozreklamowane i nagłośnione - mówi Youmni Abou Al Zahab, menedżer Gene.

Na tle tego ponurego krajobrazu, Desert Rock Festival przez kilka lat pozostawał oazą dla fanów metalu na całym Bliskim Wschodzie. To, że gatunek ten z podziemia awansował do głównego nurtu, było niemal wyłącznie zasługą tej właśnie imprezy.

- Zanim powstał ten festiwal, w sklepach muzycznych w Dubaju nie uświadczyłeś nawet regału z muzyką metalową. Desert Rock zmienił wszystko - mówi Rajeh Khazaal.

Na przestrzeni sześciu edycji, zorganizowanych w latach 2004 - 2009, festiwal gościł takich wykonawców, jak Sepultura, Megadeth, Iron Maiden czy The Prodigy. Stał się również trampoliną do popularności dla artystów lokalnych, jak Nervecell.

- Na Bliskim Wschodzie muzyka metalowa napotyka te same przeszkody, co wszędzie na świecie - kontynuuje Khazaal. - Fakt, że nie podporządkowuje się ona głównemu nurtowi, sprawia, że zarówno sam gatunek, jak i jego fani, są odbierani jako coś dziwnego.

Jednak w obecnej, wielce nietypowej rzeczywistości, kiedy przez region przetaczają się skierowane przeciw lokalnym reżimom rewolty, ekscentryczność ta stała się wartością samą w sobie.

- Istotą metalu jest bunt wobec jakiejś przemożnej siły - mówi Sam Dunn, socjolog. - Może to być siła fantastyczna albo namacalna, w postaci organów rządzących czy nawet rodziców. Metal sprzeciwia się restrykcyjnym siłom w ludzkim życiu. O ile niektóre nurty punk rocka zwracały się przeciwko konkretnym reżimom, to fani metalu czerpią ogromną siłę z samej muzyki, ponieważ zarówno teksty, jak i muzykę właśnie, można interpretować na wiele sposobów.

Emocjonalny wstrząs

Rajeh Khazaal jest zdania, że duch muzyki metalowej, wrogo nastawiony do establishmentu, naturalną siłą rzeczy każe jej walczyć z niesprawiedliwością, ignorancją i nienawiścią. Kiedy przez Bliski Wschód przetaczała się fala politycznego niepokoju, on sam postanowił dokonać pewnych zmian w dziesiątym utworze na "Psychogenocide", zatytułowanym "Nation's Plague".

Posłuchaj tego numeru:


- Mój gniew wzbudziło to, że katalizatorem zmiany stało się zewnętrzne cierpienie. Jakiś nieszczęśnik musiał złożyć samego siebie w ofierze, by inni ludzie wyszli na ulice - tłumaczy. (Mowa o bezrobotnym Tunezyjczyku Mohammedzie Bouazizim, który dokonał samospalenia w proteście wobec zarekwirowania przez policję straganu, na którym nielegalnie handlował owocami - przyp. tłum.) - Zmiany nie przyszły same z siebie, i to był dla mnie emocjonalny wstrząs.

Niestety, Dubai Desert Rock Festival, który mógł stać się naturalną sceną dla wyrażania ducha rewolucji przez arabskich artystów, przestał istnieć, nie przyszedł muzykom z pomocą. Dwudniowa edycja z 2008 r., której gwiazdami byli Korn i Muse, przyciągnęła do Dubaju ponad 28 000 ludzi z całego regionu. Jednak pomimo tego sukcesu organizatorzy imprezy zadecydowali, że w 2009 r. odbędzie się ona po raz ostatni.

- To była trudna decyzja - mówi Lara Teperdjian, współzałożycielka festiwalu. - Impreza ta zrodziła się z czystej pasji i jesteśmy dumni, że udało nam się zorganizować platformę dla muzyki metalowej na Bliskim Wschodzie. Nasza firma jest jednak niewielkim przedsiębiorstwem. Zależało nam na dywersyfikacji i wejściu na inne obszary działalności, takie jak telewizja.

Jednak chociaż Dubai Desert Rock Festival już nie istnieje, pozostawił po sobie pewną spuściznę.

- Sklepy muzyczne powiększyły swoją ofertę muzyki metalowej, a tutejsze zespoły zaczęły być bardziej zauważane, zarówno w regionie, jak i za granicą - mówi Rajeh Khazaal. - Od kwietnia do maja Nervecell koncertuje na Filipinach i w Indiach. Powiedziałbym wręcz, że to zdecydowanie dobry czas dla bliskowschodnich metalowców.

Vinita Bharadvaj, New York Times / International Herald Tribune

Tłum. Katarzyna Kasińska

Zobacz metalowe teledyski na stronach INTERIA.PL!

New York Times/©The International Herald Tribune
Dowiedz się więcej na temat: Bliski Wschód | metal
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy