Reklama

Mayhem: Inkwizycja powraca

Nie milkną echa odwołanego przez polskie władze Black Metal Festival, który miał się odbyć 13 sierpnia w warszawskiej "Proximie". Nie tylko zdaniem muzyków Mayhem, niedoszłej gwiazdy festiwalu, zakazanie imprezy oraz wcześniejszych koncertów szwedzkiego Dark Funeral czy Finów z Impaled Nazarene, tworzy niebezpieczną polską praktykę.

"Faszystowsko-religijne władze w Europie chowają się za swoją demokratyczną fasadę! Jakiś czas temu mieliśmy ustawiony koncert w Polsce. Polski rząd nie ostrzegł nas z góry o żadnych wymaganiach, zasadach czy wskazówkach. W takiej sytuacji, ze świadomością, że o wszystko zadbano, wyruszyliśmy z całym naszym sprzętem i scenografią. Na dzień przed występem, zostaliśmy poinformowani, że polski rząd zakazał nam grania w tym kraju! Bez oficjalnego oświadczenia czy wyjaśnień!" - relacjonuje całą sytuację Attila Csihar, frontman norweskiego Mayhem.

Reklama

"Gdy zaczęliśmy zgłębiać całą sytuację, zauważyliśmy, że wiele polskich gazet uważa, że całe to działanie podyktowane było jedynie względami politycznymi, w związku ze zbliżającymi się w Polsce wyborami. Wygląda mi na to, że w tym kraju politycy i religia są ze sobą ściśle powiązane. A może to nowa forma religijnej dyktatury i inkwizycji?" - pyta węgierski wokalista, którego zespół ucierpiał również finansowo.

W podobnym tonie wypowiedział się także w rozmowie z INTERIA.PL Klimorh, lider olsztyńskiej, blackmetalowej formacji Non Opus Dei, która miała wystąpić na warszawskim koncercie u boku utytułowanych, skandynawskich kolegów po fachu.

- Inkwizycja powraca do Polski wielkimi krokami, tym razem w postaci Komitetu pod przywództwem pana (Roberta) Nowaka, który znakomicie pasuje na Wielkiego Inkwizytora. Jakby nie patrzeć, jest to powrót do słynnego Excomunicamus et anathematisamus. Wszyscy w Polsce czekamy tylko na oficjalne ogłoszenie tego dekretu po raz drugi - powiedział Klimorh, porównując obecne nastawienie polskich władz z niesławną konstytucją papieża Grzegorza IX, który ogłoszoną w 1231 roku bullą zinstytucjonalizował średniowieczną inkwizycję, umacniając ją antyheretyckimi dekretami.

"Jak długo jeszcze musimy cierpieć z powodu fałszywych, wypaczonych, chorych polityczno-religijnych reżimów i dyktatur? Jakim cudem prosta, metalowa kapela może stanowić zagrożenie dla rządu i obywateli? To zobrazowanie słabości polskiej tzw. demokracji" - przekonuje Csihar.

"Ten świat jest całkowicie poj***** i zahipnotyzowany! To my cierpimy z powodu tych wszystkich kłamstw. Wiem, że moi polscy przyjaciele dobrze to rozumieją i potrafią odnieść się do tego, co mówię. Ostatnio słyszałem od węgierskiego zespołu Sear Bliss, że na ich koncercie w Polsce zorganizowano nalot uzbrojonych policjantów-komandosów w maskach, którzy pojawili się na kilka chwil przez rozpoczęciem występu!" - nie kryje oburzenia pochodzący z Węgier lider Tormentora.

"Ktoś musi zająć w tej sprawie stanowisko. Naszą jedyną bronią są instrumenty muzyczne, a oni odpowiadają na to karabinami maszynowymi! Nie obawiam się księży i polityków, zastanawiam się tylko, jak daleko to jeszcze zajdzie? Czy prawo do wolności wypowiedzi, sztuki i religii gdzieś znikły?" - zastanawia się ironicznie Attila Csihar.

Przypomnijmy, że zaplanowany na 13 sierpnia warszawski Black Metal Festival został odwołany w niemal ostatniej chwili. Poza Mayhem, podczas festiwalu mieli wystąpić m.in. szwedzki Marduk i fiński Impaled Nazarene. Impreza, początkowo zaplanowana w klubie "Stodoła", została przeniesiona do "Proximy". Po protestach Ogólnopolskiego Komitetu Obrony Przed Sektami ostatecznie ogłoszono, że festiwal się nie odbędzie.

"To czyściuteńki satanizm, wylęgarnia zła. Oni profanują chrześcijańskie cmentarze i palą kościoły" - grzmiał na łamach "Gazety Wyborczej" przedstawiciel Komitetu Robert Nowak, "biegły znawca" skandynawskich zespołów metalowych, które w swoich rodzinnych krajach często wyróżniane są przez oficjalne władze za wkład w popularyzację (norweskiej, szwedzkiej czy fińskiej) muzyki na świecie.

"Ściągnie (to) do Warszawy rzesze byłych członków różnych sekt" - niepokoił się Nowak, posługując się wysoce osobliwym porównaniem sympatyków muzyki do śmiertelnie groźnych innowierców.

Sprawami ograniczania wolności słowa w Polsce zaniepokojony jest również Mark "Barney" Greenway, wokalista legendarnej, brytyjskiej grupy Napalm Death, znany z obrony praw człowieka.

- Doskonale wiem, co dziś dzieje się w Polsce, rządzonej obecnie przez bardzo konserwatywne władze. W mniejszym lub większym stopniu za sznurki pociąga Kościół katolicki. Wiem również, jakiego rodzaju rząd sprawuje aktualnie władzę. Przecież ci ludzie przez, skądinąd słuszną, totalną krytykę komunistycznego reżimu, sami kontrolują ludzkie wybory i myśli. Taka kontrola, skądkolwiek by nie pochodziła, nigdy nie będzie dobra. To, co się u was dzieje, naprawdę mnie przeraża - z przejęciem mówi w wywiadzie udzielonym INTERIA.PL sławny grindcore'owiec z Birmingham.

Dodajmy, że "Ordo Ab Chao", nowy album Mayhem ukaże się w 2007 roku nakładem francuskiej wytwórni Season Of Mist. Materiał nagrano już z węgierskim wokalistą, który na stałe dołączył do szeregów formacji z Oslo w listopadzie 2004 roku, zastępując Maniaka.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Napalm Death | Mayhem | festiwal | 13 sierpnia | black metal | metal | Non Opus Dei
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy