Reklama

Magda Umer: Wróciłam z Opola ledwo żywa

Nie milkną echa festiwalu w Opolu - tym razem swój ostry komentarz opublikowała Magda Umer, która prowadziła piątkowy koncert "Scenki i obscenki czyli Jeremiego Przybory piosenki".

Nie milkną echa festiwalu w Opolu - tym razem swój ostry komentarz opublikowała Magda Umer, która prowadziła piątkowy koncert "Scenki i obscenki czyli Jeremiego Przybory piosenki".
Magda Umer na festiwalu w Opolu /AKPA

52. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu rozpoczął się z opóźnieniem spowodowanym ulewą. Pierwszy koncert Debiuty (połączony z jubileuszem 50-lecia Skaldów) został ostro skrytykowany za swój poziom. Mocno dostało się m.in. zespołowi Space za ich nieporadną interpretację piosenki "Wierniejsza od marzenia".

Znacznie lepiej oceniono prowadzony przez Magdę Umer muzyczno-teatralny spektakl "Scenki i obscenki czyli Jeremiego Przybory piosenki" (z okazji przypadających setnych urodzin poety i pisarza). Utwory z repertuaru Kabaretu Starszych Panów wykonywali aktorzy, muzycy i kabareciarze: m.in. Joanna Kołaczkowska, Joanna Kulig, Hanna Śleszyńska, Natalia Przybysz, Hanna Banaszak, Anna Maria Jopek, Grzegorz Turnau, Zakopower, Piotr Machalica, Zbigniew Zamachowski, Karolina Czarnecka, Mariusz Laskowski i Tomasz Drabek, Kabaret Mumio i Grupa MoCarta.

Reklama

Już po zakończeniu "święta polskiej piosenki" imprezę podsumowała na Facebooku Magda Umer, ujawniając kulisy koncertu.

"Wróciłam z Opola ledwo żywa i czas jakiś będę dochodzić do siebie. To niewyobrażalny stres i ogromna odpowiedzialność, a potem dopiero radość, a nawet coś w rodzaju szczęścia, kiedy prezes Telewizji, pan Juliusz Braun wręczył mi Grand Prix tegorocznego festiwalu. I mam teraz ochotę opowiedzieć państwu, w jakich warunkach przyszło nam tego wieczoru pracować..." - rozpoczyna swój wpis.

"Najpierw popadywał deszcz. Mżył. Tuż przed naszym wejściem na antenę zaczął padać na dobre. Tłum pod parasolami czekał cierpliwie. Natomiast tłumek koło mnie nie czekał cierpliwie. Krzyczał, klął, niszczył scenografię, kolebał się, bo siedzieć nie chciał, a ustać nie był w stanie. Byli kompletnie pijani i chamscy. Myliłam się w co drugim zdaniu i cud, że nie zeszłam ze sceny. Chciałam przerwać przedstawienie, ale nie zrobiłam tego, bo miałam nadzieję, że ktoś wreszcie się nimi zajmie i wyprowadzi z amfiteatru. Nie stało się tak niestety. Za to po chwili publiczność wyprowadziła z teatru ulewa i moi kochani artyści postanowili sobie tę publiczność wyobrażać, a realizator Jacek Dybowski litościwie oszczędził państwu widoku pustych trybun" - ujawnia.

Zdaniem Umer do końca koncertu na widowni dotrwało "kilkanaście osób" i "wspomniana grupa pijanych kowboi".

"Po jakimś czasie zaczęły rozstrajać się instrumenty i wysiadło 5 kamer telewizyjnych! To co wykonywała cała ekipa realizacyjna, żeby ratować sytuację, było czymś w rodzaju bohaterstwa kapitana Wrony lądującego bez podwozia" - podsumowuje Magda Umer.

Natalia Przybysz śpiewa "S.O.S." w Opolu:


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Festiwal w Opolu | Magda Umer
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy