Reklama

M. Jackson: Jest ława

Wcześniej niż przewidywano, bo już w środę, 23 lutego, wybrano ławę przysięgłych, która wyda wyrok w głośnym na całym świecie procesie Michaela Jacksona. Wcześniej dwudziestu potencjalnych kandydatów został odrzuconych przez sąd, oskarżycieli i obronę piosenkarza.

Dwunastu ławników wybierają zarówno prokuratorzy, jak i obrońcy. Każda ze stron może odrzucić dziesięciu kandydatów bez podania przyczyny decyzji. Dodatkowo wybiera się ośmiu "rezerwowych".

Selekcja ławników odbyła się we wtorek, 22 lutego. Dwudziestu kandydatów na ławników zostało odrzuconych, w tym trzech zarówno przez oskarżycieli, jaki przez obrońców Michaela Jacksona. Dziewięciu wykluczył sędzia Rodney S. Melville.

W skład ławy weszło czterech mężczyzn i osiem kobiet. Najmłodsza z tych osób ma 29 lat, a najstarsza 79. Agencja Associated Press podaje też skład etniczny ławy przysięgłych - siedmioro białych, czworo Latynosów i jedna osoba pochodzenia azjatyckiego.

Reklama

Wybór ławy zajął zaledwie pięć dni (z dwoma tygodniami przerwy, m.in. z powodu choroby oskarżonego), podczas gdy oczekiwano, że procedura ta może się ciągnąć przez wiele tygodni.

Dwie kobiety zostały wykluczone na własną prośbę. Inna kandydatka wyeliminowana została ze względu na wcześniejsze fałszywe oskarżenia ją o molestowanie seksualne nieletnich. Dodatkowo twierdziła, że sama w przeszłości była molestowana.

Prokuratura bez podania przyczyny odrzuciła kandydaturę 18-letniego mężczyzny, który przyznał, że jest wielkim fanem Michaela Jacksona i uwielbia śpiewać piosenki gwiazdora podczas konkursów karaoke.

Inną odrzuconą kandydaturą na ławnika była kobieta, która jako cheerliderka tańczyła do piosenki "Bad" Jacksona i przyznała się do osobistej sympatii wobec gwiazdora.

Natomiast obrońcy odrzucili między innymi 28-letnią kobietę, której matka pracuje w miejscowej prokuraturze, oraz mężczyznę, którego przyjaciele pracowali w biurze szeryfa.

Jak już wielokrotnie informowaliśmy, 46-letniemu Jacksonowi zarzuca się, że w marcu 2003 roku upił i wykorzystał seksualnie 13-letniego chłopca, który spędzał noc w jego luksusowej rezydencji Neverland w Kalifornii. "Jacko" miał od dawna zwyczaj zapraszać tam dzieci - swoich fanów - i oferować im nocleg.

Jackson nie przyznaje się do winy. Jego adwokat twierdzi, że rodzina 15-letniego dziś chłopca chce po prostu wytargować od niego wielomilionowe odszkodowanie. W 1993 roku Jackson był już oskarżony o molestowanie seksualne innego chłopca. Sprawa zakończyła się polubownie - na podstawie umowy, dzięki której nie doszło do procesu, piosenkarz wypłacił swej domniemanej ofierze 20 mln dolarów odszkodowania.

Oczekuje się, że proces potrwa co najmniej pięć miesięcy. W razie uznania Jacksona za winnego grozi mu do 20 lat więzienia.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Michael Jackson | obrońcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy