Reklama

Lizzo prezentuje album "Cuz I Love You". Poznaj artystkę, która nie wstydzi się swojej tuszy

"Cuz I Love You" wokalistki Lizzo to jedno z najbardziej wyczekiwanych wydawnictw tego roku za Oceanem. Gościnnie na płycie usłyszeć możemy m.in. Gucci Mane ("Exactly How I Feel") oraz Missy Elliott ("Tempo").

"Cuz I Love You" wokalistki Lizzo to jedno z najbardziej wyczekiwanych wydawnictw tego roku za Oceanem. Gościnnie na płycie usłyszeć możemy m.in. Gucci Mane ("Exactly How I Feel") oraz Missy Elliott ("Tempo").
Lizzo zaprezentowała kolejny album "Cuz I Love You" /Kevin Mazur /Getty Images

Lizzo to obecnie jedna z najbardziej obiecujących artystek, o której stało się głośno na całym świecie za sprawą przełomowego singla "Juice". Utwór został odtworzony w serwisie Spotify prawie 25 milionów razy, a klip ma już ponad 8 milionów wyświetleń.

Piosenka i wyjątkowa osobowość Lizzo zwróciły uwagę m.in. Ellen DeGeneres oraz Jimmiego Kimmela, którzy zaprosili ją do wykonania utworu na żywo w swoich talk shows (występy te mają już półtora miliona wyświetleń na YouTube).

Reklama

Wspomniany wcześniej singel "Juice" zebrał mnóstwo pochwał w prasie. Według "Rolling Stone": "'Juice' to hymn o byciu świadomym własnej wartości, typowy dla Lizzo i być może jeden z najlepszych, jakie napisała. Retrofunkowy sznyt kojarzy się z salami tanecznymi z lustrzanymi lampami z początków lat 80. Gdyby życie było sprawiedliwe, byłby to hit na miarę 'Uptown Funk'".

Lizzo, czyli Melissa Jefferson, nie jest na amerykańskiej scenie postacią anonimową. Na koncie ma dwie płyty - "Lizzobangers" z 2013 roku i "Big Grrrl Small World" z 2015 roku - występy w telewizji, współprace z cenionymi artystami oraz sporo pochwał od dziennikarzy (w 2014 roku "Time" uznał ją jedną z 14 wykonawców wartych obserwowania).

Jednak dopiero w 2019 roku ma nastąpić prawdziwa "Lizzomania". Atmosfera została odpowiednio podgrzana singlem "Juice", który z miejsca stał się tanecznym przebojem. Towarzyszył mu pomysłowy klip, nawiązujący do złotych czasów telewizji.

Głośno komentowany był też występ artystki u Jimmy'ego Fallona. "Lizzo pozamiatała u Fallona", "Błyszczała niczym kula dyskotekowa", "Występ otwierający karierę", "Olśniewający występ" - rozpisywały się media na temat show, jaki 30-latka zrobiła na scenie.

Utwór tytułowy, który ma być ulubionym numerem piosenkarki z nadchodzącej płyty, swoją premierę miał 14 lutego. Wokalistka napisała go w 10 minut, a pomagali jej członkowie X Ambassadors. Nagranie promuje również teledysk stworzony przez Quinn Wilson.

Na zdjęciach promujących nowy singel Lizzo pojawiła się nago. Artystka mimo niedoskonałości nie ma problemu z akceptacją swojego ciała i podkreśla to przy każdej możliwej okazji.

"Dziś po raz pierwszy zobaczyłam swój tyłek nago w lustrze i kocham to, jak wyglądam w odbiciu. Po raz pierwszy zaakceptowałam swoje plecy, pupę i uda" - komentowała na Twitterze pod koniec 2017 roku.

"Zdarzyło mi się kilkakrotnie gwałtowanie przybrać na wadze, miałam nadwagę jako dziecko, potem gdy byłam bez pieniędzy i domu, zajadałam własne uczucia. Następnie byłam uzależniona od ćwiczeń, aż w końcu zaakceptowałam niezdrową, artystyczną dietę 'jedz kiedy to tylko możliwe'" - tłumaczyła.

"Lizzo to przede wszystkim niezwykle utalentowana artystka, której każda piosenka staje się hymnem mającym ocalić twoją duszę przed złem" - zapowiadał debiutancki album wokalistki serwis Vulture.



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lizzo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama