Reklama

Limp Bizkit: Wokalista o koncercie w "Spodku"

Kilkanaście godzin po odwołanym, na skutek fałszywego alarmu bombowego, koncercie amerykańskiej grupy Limp Bizkit w Polsce, który miał się odbyć w poniedziałek, 22 marca, jej lider Fred Durst, opublikował własny komentarz w tej sprawie. Wokalista opisuje kulisy odwołania koncertu w katowickim "Spodku" i chwali polskich fanów. Obiecał też, iż wróci do Polski.

"Pięć minut przed wyjściem na scenę, szef policji przyszedł do naszej garderoby wraz z promotorem koncertu i powiedział, że ktoś do nich zadzwonił i powiedział, aby ewakuować wszystkich ludzi w ciągu godziny".

"Promotor nie przejął się tym specjalnie, bo interesowały go tylko pieniądze, lecz policjant stwierdził, iż nie może zagwarantować, że bomba wybuchnie lub nie. W tej sytuacji zdecydowałem, by ewakuować budynek i ogłosić to publiczności".

"Policja i promotor obawiali się jednak zamieszek. Właściwie to powiedzieli, że na pewno do nich dojdzie. Z radością mogę powiedzieć, że mylili się w stu procentach".

Reklama

"Polscy fani zachowali się bardzo spokojnie, biorąc pod uwagę zaistniałe okoliczności i z szacunkiem dla przedstawicieli władzy. Nie wiedzieliśmy, co mamy myśleć o całej sytuacji, lecz cieszymy się, że wszyscy są bezpieczni".

"Bardzo mi przykro z powodu tego, co się stało w Polsce. Na pewno tam wrócimy".

"Mamy nagrane na wideo to, co powiedzieli nam szef policji i promotor koncertu, gdy przyszli nas poinformować o podłożeniu bomby. Przygotujemy dla was to nagranie tak szybko, jak to będzie możliwe".

"Co do cholery dzieje się na tej planecie? Co się stało ze społeczeństwami? Z naszymi umysłami? Życie to piękna sprawa. Jeśli tylko macie okazję, postarajcie się zastanowić nad tym wszystkim, co jest obecnie dobre. Przynajmniej możemy się zastanowić nad naszym życiem. Pomyślcie o tym" - napisał Fred Durst na oficjalnej stronie internetowej Limp Bizkit.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Limp Bizkit | wokalista
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy