Reklama

Krzysztof Krawczyk: Prapremiera spektaklu o wokaliście. Ewa Krawczyk zachwycona

11 września 2021 roku odbyła się prapremiera spektaklu "Chciałem być" upamiętniającego życie Krzysztofa Krawczyka. W Teatrze Powszechnym w Łodzi pojawiła się również Ewa Krawczyk, wdowa po wokaliście, która nie kryła swojego zachwytu dla sztuki.

11 września 2021 roku odbyła się prapremiera spektaklu "Chciałem być" upamiętniającego życie Krzysztofa Krawczyka. W Teatrze Powszechnym w Łodzi pojawiła się również Ewa Krawczyk, wdowa po wokaliście, która nie kryła swojego zachwytu dla sztuki.
Prapremiera spektaklu "Chciałem być" o Krzysztofie Krawczyku / Grzegorz Michałowski /PAP

Krzysztof Krawczyk zmarł 5 kwietnia w wieku 74 lat. Przyczyną śmierci wokalisty (sprawdź!) były choroby, z którymi zmagał się od dłuższego czasu. W sobotę 11 września 2021 roku w Teatrze Powszechnym odbyła się prapremiera spektaklu "Chciałem być", którego inspiracją jest postać piosenkarza Krzysztofa Krawczyka. Przedstawienie autorstwa Michała Siegoczyńskiego ukazuje zderzenie życia prywatnego z karierą wielkiego formatu.

Reklama

Główną rolę w spektaklu zagrał Mariusz Ostrowski. Przyznał, że podpatrywał ruchy Krzysztofa Krawczyka w czasie wywiadów i koncertów.

"Nie miałem możliwości spotkać się z panem Krzysztofem na żywo, więc aurę mogłem brać tylko ze srebrnego ekranu" - wyjaśnił Ostrowski "Faktowi".

Wśród publiczności pojawili się wdowa po piosenkarzu Ewa Krawczyk, menedżer artysty Andrzej Kosmala, oraz muzycy zespołu Trubadurzy - Ryszard Poznakowski i Sławomir Kowalewski. Zabrakło natomiast Krzysztofa Krawczyka juniora oraz Mariana Lichtmana. Katarzyna Filipiak, przyjaciółka syna wokalisty, przekazała "Faktowi", że Krzysztof junior woli oszczędzać sobie stresów.

"Spektakl będzie na pewno dużym przeżyciem dla Krzysztofa. Musimy mu oszczędzać stresu, a ten wiązałby się ze spotkaniem pani Ewy i pana Andrzeja Kosmali. Dlatego z Marianem Lichtmanem wybieramy się na sztukę w innym terminie" - powiedziała Filipiak.

Ewa Krawczyk zachwycona spektaklem

Ewa Krawczyk, wdowa po zmarłym artyście, była zachwycona spektaklem. Jak sama powiedziała, był w tym Krzysztof.

"Jestem pod wrażeniem. Zadumałam się, pośmiałam, ale i popłakałam. Wzruszyłam się przy scenie śmierci ojca Krzysztofa. Pięknie zagrana. W spektaklu nie ma chronologii, ale wszystko jest zrozumiałe. I jest w tym Krzysztof. Są takie momenty, kiedy wydaje się, że to on stoi na scenie. Głos niekoniecznie, bo Krzysztofa głos jest bardzo charakterystyczny, ale już gesty, podobieństwo są duże" - powiedziała "Faktowi".

Na temat spektaklu, a zwłaszcza początkowych problemach we współpracy z Teatrem Powszechnym, wypowiedział się również menadżer Krzysztofa Krawczyka, Andrzej Kosmala.

"Na początku mieliśmy z teatrem delikatny konflikt. Poprosiłem o scenariusz i kiedy go zacząłem czytać, z powołaniem konsultanta, jednego ze znanych reżyserów teatralnych, stwierdziłem, że jest wiele scen opisanych przeze mnie w książce 'Życie jak wino'. Nie jestem krytykiem teatralnym, nie umiem oceniać, zresztą każdy twórca by to zrobił inaczej. Ale jest to oparte na faktach, dlatego uzgodniliśmy z teatrem, że dodadzą w opisach, iż sztuka inspirowana jest książką Krzysztofa Krawczyka i Andrzeja Kosmali 'Życie jak wino'. Myśmy tę pierwszą część książki napisali w 2010 r. Po śmierci dopisałem następną" - mówił.

Dodał także, że póki żyje, zamierza budować legendę Krzysztofa Krawczyka.

"Póki żyję, zrobię wszystko, i to jest mój najważniejszy zamiar, by zbudować legendę Krzysztofa. Legenda się sama nie zbuduje. Przychodzą kolejne pokolenia, zapominają... To trzeba pielęgnować. Uważam, że wszystko co się dzieje dla Krzysztofa, co wychodzi z głębi serca, z uznania jego pozycji, kariery, uznania też jego słabości ludzkich, należy popierać. Każde działanie - czy to będzie wydanie znaczka, monety czy sztuki teatralnej. W sztuce zobaczyłem też siebie. Uważam, że moja osoba jest dobrze oddana, bo byłem takim drugim planem, człowiekiem od podszeptów. Jestem też pełen uznania dla głównej roli. Aktor jako Krzysztof jest znakomity!" - ocenił Kosmala.

Siegoczyński: Krzysztof Krawczyk był fenomenem

Wcześniej reżyser i scenarzysta przedstawienia Michał Siegoczyński zapowiedział, że jest ono inspirowane życiem i twórczością Krawczyka, ma dotknąć paradoksu bycia gwiazdą.

"Gwiazdy show-biznesu funkcjonują jako zmitologizowane figury oderwane od rzeczywistości. Sukces i popularność pozbawiają ich ludzkich cech, choć na co dzień to normalni ludzie z krwi i kości - z takimi samymi problemami jak każdy. Najbardziej interesuje mnie właśnie to pękniecie pomiędzy scenicznym wizerunkiem a tak zwanym normalnym życiem" - zapowiedział Siegoczyński.

Dodał, że losy zmarłego niedawno piosenkarza to historia wzlotów i upadków, wielkiej popularności w Polsce, a jednocześnie pewnego niedosytu związanego z tournee po Stanach Zjednoczonych. Podkreślił, że Krawczyk był fenomenem, twórcą, którego nie da się zaszufladkować. W Polsce znany jest nie tylko jako autor największych hitów, ale jednocześnie jako artysta, którym zafascynowani byli Andrzej Smolik czy Goran Bregović.

"Prywatna historia Krawczyka to z kolei sekwencja różnych rozczarowań i dramatów, które nie pasują do wizerunku ikony polskiej popkultury. To też zupełny odwrót od religii, który w późniejszym czasie przerodził się w głęboką wiarę w Boga, odgrywającą w jego życiu tak ważną rolę" - wskazał autor sztuki.

Marian Lichtman i Andrzej Kosmala: konflikt trwa od pogrzebu Krawczyka

Od pogrzebu Krzysztofa Krawczyka trwa konflikt pomiędzy członkiem Trubadurów, Marianem Lichtmanem, a menedżerem artysty, Andrzejem Kosmalą. Muzyk Trubadurów co jakiś czas atakował Kosmalę.

"Całe życie bał się zespołu Trubadurzy, że Krzysztof coś może z nami zrobić" - mówił w rozmowie z Pudelkiem. "Powiem szczerze. Gdyby nie było Trubadurów, to nie byłoby Krzysztofa Krawczyka. Wtedy nie było pana Andrzeja Kosmali" - kontynuował.

Wcześniej na profilu Kosmali pojawiło się udostępnione nagranie Lichtmana i Krawczyka jr. "Jakże mi przykro tego słuchać. Marian czynisz krzywdę sobie, Krzysiowi i Trubadurom! Ogarnij się, skończ ze swoją zawiścią i nienawiścią" - skomentował Kosmala.

Krzysztof Krawczyk: kontrowersyjny mural na cześć artysty

Artysta został uhonorowany muralem w ramach trasy Muzycznych Murali Opola. Na konkurs przysłano 20 propozycji, ostatecznie zwycięzcą został Bruno Neuhamer. Mural jest już gotowy i od razu wywołał kontrowersje. Internauci zauważyli inspirację grą "Grand Theft Auto: Vice City", a wizerunek artysty porównywali do Pablo Escobara lub Ojca Chrzestnego.

O swoim projekcie opowiedział sam autor, Bruno Neuhamer. "To jest scena z pogranicza polskiego snu o śnie amerykańskim. Taki scenariusz właściwie realizował się na naszych oczach, jeśli spojrzymy na karierę pana Krzysztofa. Później skupiłem się na szukaniu formy, która dotrze do pokolenia wychowanego na muzyce Krzysztofa Krawczyka, jak i pokolenia niezainteresowanego twórczością tego artysty" - komentował.

Krzysztof Krawczyk nie żyje

Krzysztof Krawczyk zmarł w wieku 74 lat. Andrzej Kosmala w rozmowie z Polsat News powiedział, że Krzysztof Krawczyk zasłabł w domu 5 kwietnia i trafił do jednego ze szpitali w Łodzi.

W drugiej połowie marca wokalista informował na swoim Facebooku, że jest zakażony koronawirusem i trafił do szpitala. Kolejne informacje o stanie zdrowia gwiazdora wychodziły już od jego żony Ewy Krawczyk oraz menedżera Andrzeja Kosmali.

Krótko przed Wielkanocą Krzysztof Krawczyk opuścił szpital. O swoim stanie zdrowia opowiedział też "Super Expressowi". "Wychodzę ze szpitala. Dziękuję fanom za wsparcie. Żona czytała mi przez telefon wszystkie komentarze i życzenia. Wracam do zdrowia. Nie martwcie się o mnie, z dnia na dzień czuję się coraz lepiej. Bóg działa rękoma ludzi. Dziękuję Bogu, że żyję" - cytował wokalistę tabloid. Przyczyną śmierci były choroby współistniejące.

INTERIA.PL/Fakt
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Krawczyk | Ewa Krawczyk | Andrzej Kosmala
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy