Reklama

Kobranocka "na salonach"

Chociaż Andrzej "Kobra" Kraiński, lider Kobranocki, sam siebie nazywa pogardliwie "szarpidrutem", to jego twórczość wraz z upływem czasu zyskuje coraz większe poważanie. "Kocham cię jak Irlandię" nucił ostatnio sam premier Leszek Miller, a Kobra dostał propozycję dołączenia do sekcji kulturalnej Rady Miasta Torunia. Kobranockę możemy ostatnio usłyszeć również w teatrze.

"Denerwuje mnie, że jesteśmy identyfikowani tylko z tym numerem" - mówi Kobra w wywiadzie dla "Super Expressu" o "Kocham cię jak Irlandię". "Nie lubię go słuchać, ale grać uwielbiam! Ostatnio nawet premier Miller go zanucił. Wolałbym, żeby ktoś inny to zaśpiewał, ale nie mogę powiedzieć, żebym się martwił. Trochę reklamy nam zrobił".

Zmartwieniem nie jest także na pewno teatralna twórczość Kobranocki.

"Wiosną zadzwonił do mnie dyrektor teatru lalek Baj Pomorski w Toruniu i zaproponował skomponowanie muzyki. Zdziwiłem się i powiedziałem: Ja nie jestem kompozytorem, ja jestem szarpidrutem, kilka dźwięków na krzyż znam. Ach, proszę nie być takim skromnym - odpowiedział. Pomyślałem, że warto spróbować i jak skończyłem rozmowę, wziąłem gitarę i od razu zrobiłem temat przewodni, podobno fajny" - opowiada muzyk o początkach jego przygody z teatrem.

Reklama

"Potem dowiedziałem się, jak do tego doszło. Po prostu reżyser (Białorusin Alieksiej Lieliawski) poprosił dyrektora o dostarczenie kilku polskich płyt. I tak obok Krzesimira Dębskiego, jakiegoś jazzu i innych wykonawców dołączono Kobranockę. No i połączenie jest zaskakujące - sztuka poważna, kapela niekoniecznie poważna. Gramy w teatrze podczas każdego przedstawienia. Po cichutku podkłady i temat przewodni, przeplatając je naszymi numerami, granymi głośno. A wśród publiczności są starsze osoby, w każdej chwili gotowe, żeby zakryć uszy" - dodaje Kobra.

Super Express/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy