Reklama

Kazik: Wytwórnie to gniazdo totalnej niekompetencji

Kazik Staszewski, najpopularniejszy polski wokalista i od lat frontman grupy Kult, nie ma dobrego zdania o wielkich koncernach płytowych. Według niego pracują tam ludzie o niskiej inteligencji, ale - jak powiedział w wywiadzie dla "Machiny", "głupek szkodzi mniej niż inteligentny, cyniczny drań". Wielkie zdziwienie Kazika budzi także to, co stało się z wieloma polskimi artystami, kultowymi postaciami polskiej sceny muzycznej lat 80. - Tomkiem Lipińskim i Lechem Janerką.

Kazik Staszewski, najpopularniejszy polski wokalista i od lat frontman grupy Kult, nie ma dobrego zdania o wielkich koncernach płytowych. Według niego pracują tam ludzie o niskiej inteligencji, ale - jak powiedział w wywiadzie dla "Machiny", "głupek szkodzi mniej niż inteligentny, cyniczny drań". Wielkie zdziwienie Kazika budzi także to, co stało się z wieloma polskimi artystami, kultowymi postaciami polskiej sceny muzycznej lat 80. - Tomkiem Lipińskim i Lechem Janerką.

"Było w naszym rocku paru niezależnych twórców, wręcz kultowych, którzy wykonali totalnie niezrozumiałe dla mnie wolty. Tomek Lipiński na przykład był kimś wielkim. Artystycznie się skończył, kiedy jego celem zaczęło być tworzenie przebojów mających uczynić z Tiltu jednego z tuzów polskiej muzyki pop" - powiedział frontman Kultu, wspominając także, iż podobne zdanie ma na temat Lecha Janerki.

Autor przeboju "Cztery pokoje" jest przekonany, że jedyną osobą, z którą mógłby czuć sceniczne pokrewieństwo, był Ryszard Riedel, tragicznie zmarły wokalista grupy Dżem.

Reklama

"Jedynym człowiekiem, z którym czułbym pokrewieństwo w kwestii istnienia na scenie, był Ryszard Riedel, choć muzycznie to zupełnie inna historia. W radiu i telewizji Dżem praktycznie nie istniał, natomiast zawsze miał pełne sale, bo Rysiek to był taki swój chłop, który nigdy się nie zmieniał" - dodał Kazik.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kazik | wokalista | wytwórnie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy