Kanye West przerwał koncert po informacji o napadzie na Kim Kardashian
Kim Kardashian została w nocy z niedzieli na poniedziałek (2/3 października) obrabowana przez uzbrojonych mężczyzn w luksusowej paryskiej rezydencji. Gdy wieść dotarła do jej męża, zareagował natychmiast, przerywając swój występ w Nowym Jorku.
Pięciu napastników, grożąc gwieździe bronią, ukradło jej biżuterię wartą kilkanaście milionów euro. Mężczyźni byli przebrani za policjantów.
Wcześniej informowano, że do napadu na znaną z amerykańskiego reality show celebrytkę doszło w pokoju hotelowym. Jednak agencja Reutera - powołując się na źródła policyjne - podała, że rabunek miał miejsce w luksusowej rezydencji, uchodzącej za gwarantującą dyskrecję. Często zatrzymują się tam bogate osobistości.
Jak poinformowała paryska policja, w trakcie napadu nikt nie odniósł obrażeń. Nie wiadomo, czy w trakcie zdarzenia dzieci Kim - 3-letnia córka (North) i 10-miesięczny syn (Saint) - były razem z nią.
Kim Kardashian "jest naprawdę wstrząśnięta, ale fizycznie nic jej nie jest" - oświadczyła rzeczniczka gwiazdy. Według francuskiej rozgłośni France-Info Amerykanka zgłosiła policji, że wartość skradzionych przedmiotów wynosi ok. 16 milionów euro.
Gdy doszło do zdarzenia, mąż Kardashian, Kanye West, występował na festiwalu The Meadows w Nowym Jorku. Gdy poinformowano go o zajściu, przerwał koncert, tłumacząc publiczności, że powodem jest "nagły wypadek w rodzinie".