Reklama

Justin Timberlake podczas Super Bowl: Potężne rozczarowanie?

Tym razem obeszło się bez skandalu - Justin Timberlake po 14 latach powrócił jako muzyczna gwiazda koncertu w przerwie meczu Super Bowl.

Tym razem obeszło się bez skandalu - Justin Timberlake po 14 latach powrócił jako muzyczna gwiazda koncertu w przerwie meczu Super Bowl.
Justin Timberlake podczas przerwy meczu Super Bowl /Christopher Polk /Getty Images

Finał rozgrywek futbolu amerykańskiego to najważniejsze sportowe wydarzenie w USA. Przed telewizorami regularnie zasiada ok. 100 milionów Amerykanów. Show, który co roku odbywa się w przerwie meczu, to zawsze jedno z najgoręcej komentowanych wydarzeń w show-biznesie.

Przypomnijmy, że podczas Super Bowl 2004 na scenie wystąpili w duecie Justin TimberlakeJanet Jackson. Wówczas doszło do wydarzenia okrzykniętego później "aferą sutkową".

Justin niby przypadkowo odsłonił pierś wokalistki, doprowadzając do "awarii garderoby". Gdy producenci zorientowali się, co się wydarzyło, natychmiast przełączyli kamery, było jednak za późno i miliony widzów na całym świecie obejrzały jedną z największych wpadek w historii telewizji.

Reklama

Przed tegoroczną galą Justin Timberlake niemal wszędzie zapowiadał, że nie dojdzie do powtórki - było wiadomo, że na scenie nie pojawi się Janet Jackson. Nie potwierdziły się też plotki, że razem z wokalistą mogą wystąpić jego koledzy z którymi współtworzył nieistniejący już boysband 'NSYNC.

Na stadionie w Minneapolis w niedzielę (4 lutego) Timberlake skupił się na przygotowaniu perfekcyjnego taneczno-wokalnego show. W trakcie występu wokalista zaprezentował m.in. nowy singel "Filthy" z właśnie wydanej płyty "Man of the Woods", "Rock Your Body", "SexyBack", "Cry Me a River", "Suit and Tie" i "Mirrors".

Posłuchaj utworu "Filthy" w serwisie Teksciory.pl

Timberlake oddał też hołd urodzonemu w Minneapolis Prince'owi, który zmarł w kwietniu 2016 r. w wieku 57 lat. Wykonał utwór "Until the End of Time" z 2006 r., w którym wykorzystał sample z "Raspberry Beret" Prince'a, a na telebimach wówczas pojawił się zmarły artysta wykonując swój przebój "I Would Die 4 U".

"Minneapolis, to specjalnie dla was. Dajcie ręce w górę dziś dla Prince'a" - zaapelował Justin.

Swój występ zakończył przebojem "Can't Stop the Feeling!", w którym porwał do tańca wielotysięczną publiczność na stadionie.

Komentarze internautów i krytyków jednak nie rzucają na kolana - pojawiają się głosy, że był to jeden z nudniejszych występów w historii Super Bowl. "Usnąłem", "nuuuuuuda" - piszą internauci.

"Jest zbyt bogaty, żeby on i jego tancerze wyglądali jak bezdomni" - krytykują inni.

Niektórzy zwracają uwagę, że Lady Gaga w 2016 r. tak wysoko ustawiła poprzeczkę, że będzie bardzo trudno komukolwiek jej dorównać.

Tytuł mistrza NFL zdobyła niespodziewanie po raz pierwszy w historii drużyna Philadelphia Eagles, która w finale pokonała New England Patriots 41:33.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Justin Timberlake | Super Bowl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama