Juice WRLD nie żyje. Co znaleziono w samolocie?
Nowe informacje na temat okoliczności nagłej śmierci 21-letniego rapera Juice WRLD-a. Okazało się, że na lotnisku w Chicago na prywatny samolot czekali federalni agenci i miejscy policjanci.
O śmierci rapera jako pierwszy poinformował serwis TMZ.com. Według jego informacji 21-letni raper (sprawdź!) doznał ataku na lotnisku Midway w Chicago (wracał z Kalifornii prywatnym samolotem). Świadkowie zdarzenia mówili, że Juice WRLD nagle upadł i krwawił z jamy ustnej.
21-latkowi natychmiast udzielono pomocy medycznej i przetransportowano go do pobliskiego szpitala, jednak nie udało się go uratować.
Policja w Chicago potwierdziła śmierć rapera. Ogłoszono również, że rusza śledztwo w sprawie. Na razie nie ustalono, co mogło być przyczyną śmierci artysty - służby czekają na wyniki autopsji.
Teraz pojawiły się informacje, że na samolot na lotnisku w Chicago czekali federalni agenci i miejscy policjanci, poinformowani, że na pokładzie mogą być przewożone nielegalne używki. Pies tropiący podczas przeszukania wykrył w bagażach zabronione substancje.
To wtedy Juice WRLD zaczął mieć konwulsje. Towarzysząca mu dziewczyna poinformowała, że 21-latek zażył Percocet, przeciwbólowy lek opioidowy. Wówczas jeden z agentów podał raperowi Narcan, który miał przywrócić mu przytomność.
Dziennik "Chicago Tribute" podał, że Juice na krótko się ocknął, ale po przewiezieniu do pobliskiego szpitala stwierdzono tam zgon rapera.
Według niepotwierdzonych informacji, 21-latek mógł połknąć większą liczbę tabletek, by je ukryć przed policją. Przedawkowanie leków mogło doprowadzić do przedwczesnej śmierci.
W poniedziałek (9 grudnia) przeprowadzono sekcję zwłok, ale zlecono dalsze testy. Wyniki nie zostały jeszcze ujawnione.
Na Twitterze pojawiły się filmiki z udziałem Juice WRLD-a z samolotu, które nie pokazują niczego niepokojącego.