Jimmy Copley nie żyje. Perkusista miał 63 lata
13 maja po długiej walce z białaczką zmarł brytyjski perkusista Jimmy Copley, ceniony muzyk sesyjny, współpracownik m.in. Jeffa Becka, Tony'ego Iommiego i Manfred Mann's Earth Band.
Informację o śmierci Jimmy'ego Copleya przekazał na Facebooku Tony Martin, były wokalista Black Sabbath, który niegdyś współpracował z perkusistą.
W 2015 r. zdiagnozowano u brytyjskiego muzyka białaczkę.
Na koncie miał współpracę z m.in. Tears For Fears, The Pretenders, Killing Joke, Magnum, Jeffem Beckiem, Tonym Iommim, Paulem Youngiem, Ianem Gillanem, Rogerem Gloverem, Glennem Hughesem, Paulem Rodgersem i Sealem.
Od 2007 r. był członkiem grupy Manfred Mann's Earth Band. Współtworzył też supergrupę M3.
W 2008 r. wydał solowy album "Slap My Hand".
Szpitalny pokój Copley przekształcił w studio nagraniowe, w którym zarejestrował EP-kę "Psyche Funk", by wspomóc centrum onkologii i hematologii w Bristolu. W projekcie udział wzięli m.in. Anthony Head, Robert Hart z Bad Company i występujący niegdyś w Dire Straits Chris White.
"Mój przyjaciel Jimmy Copley zmarł dzień po tym, jak ja i Mike Clement odwiedziliśmy go w szpitalu. To takie smutne... Był cudownym perkusistą i fantastycznym człowiekiem. Pracował ze mną przy moim solowym albumie, a także razem z Glennem Hughesem przy 'Dep Sessions'" - napisał na Facebooku Tony Iommi, gitarzysta Black Sabbath.