Jak Radzio na Dodę czekał
Czekał, czekał i się nie doczekał. "Super Express" pisze o Radku Majdanie bezskutecznie czekającym na Dodę...
35-letni Majdan, bramkarz II-ligowej Polonii Warszawa, został wyśledzony przez codzienną gazetę w jednej z modnych warszawskich restauracji.
Radek na spotkanie z Dorotą Rabczewską przyniósł żółtego, pluszowego kangura sporych rozmiarów. Przez kilka godzin to właśnie maskotka była jedynym towarzyszem Majdana w restauracji.
Jak czytamy w "Super Expressie", piłkarz najpierw pił kawę i co chwilę do kogoś dzwonił. Zniecierpliwiony wyszedł nawet z restauracji, ale kupił tylko gazety w kiosku i szybko wrócił do stolika. Znów chwytał za telefon.
Ostatecznie godziny oczekiwania i telefony nie zdały się na nic, gdyż Radek Majdan wziął pluszowego kangura pod pachę i poszedł do domu.
"Biedny Radzio. Chyba Doda już go nie kocha..." - puentuje kolorowa gazeta.