Reklama

Jackson: Kolejni świadkowie

We wtorek, 29 marca, podczas procesu Michaela Jacksona, sąd wysłuchał zeznań jednego z istotniejszych świadków w procesie. Jamie Masada to jeden z najbliższych znajomych Gavina Arvizo, oskarżyciela piosenkarza.

To właśnie Jamie Masada, właściciel centrum rozrywki na Sunset Strip w Hollywood, skontaktował Gavina z piosenkarzem. Stało się to na wyraźną prośbę chłopca.

Masada zeznał, że otrzymał od matki chłopca rozpaczliwy telefon. Stało się to w styczniu 2003 roku, tuż po wyemitowaniu kontrowersyjnego dokumentu "Living With Michael Jackson".

"Prawie płakała. Mówiła, że jest przetrzymywana wbrew swojej woli. I jej dzieci także są uwięzione. Chciała się stamtąd jak najszybciej wydostać" - opowiadał Masada.

Świadek zeznał również, że matka chłopca w tamtym czasie dostała propozycję otrzymania dużej sumy pieniędzy. Potencjalny dobroczyńca nie chciał jednak się ujawnić. Kobieta nie przyjęła oferty twierdząc, że potrzebuje "jedynie przyjaciół i modlitwy".

Reklama

W ten sposób prokuratura chce obalić główny argument obrońców piosenkarza. Twierdzą oni, że kobieta chce po prostu wyłudzić od Jacksona kolejne pieniądze.

Masada zapytany, czy miał wcześniej okazję poznać oskarżonego, odpowiedział przecząco. Po chwili odwrócił się w stronę Jacksona i pozdrowił go. Piosenkarz odpowiedział uśmiechem i pomachał mu ręką.

Kolejnym świadkiem prokuratury była stewardesa Cynthia Bell. To właśnie ona obsługiwała lot z Los Angeles do Miami. Na pokładzie samolotu znajdowała się rodzina Arvizo i Jacksona. Wtedy piosenkarz miał ponoć upić Gavina.

Według jej zeznań, Jackson nie częstował dzieci winem. Potwierdziła, że oskarżony pił alkohol w puszkach po coli. Nie chciał bowiem, by dzieci zobaczyły go pijącego wino.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Michael Jackson | świadkowie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy