Reklama

J. Lo: Ucieczka przed paparazzi

Tragicznie dla Jennifer Lopez mogła skończyć się ucieczka przed grupą paparazzich. Latynoska piosenkarka o mały włos nie stała się ofiarą wypadku samochodowego, który mogli sprokurować natrętni dziennikarze.

Do zdarzenie doszło w ostatni weekend (8-10 kwietnia) na ulicach Beverly Hills, w Los Angeles. Jennifer Lopez promowała właśnie najnowszy film ze swoim udziałem, "Monster-In-Law".

W czasie drogi powrotnej o mało nie doszło do wypadku, który mógł spowodować goniący piosenkarkę samochód pełen paparazzich.

"Śledzili nas i o mały włos spowodowaliby wypadek samochodowy. Jestem przerażona ich agresywnością. To staje się coraz gorsze i gorsze" - powiedziała J. Lo po zdarzeniu.

"Wydaje im się, że to zabawa w policjanta i złodzieja. Rozmawiałam z moją asystentką, kiedy nagle wyskoczył przed nas ich samochód".

Reklama

"Przejechali na czerwonym świetle, żeby zdążyć za nami. Dostałam gęsiej skórki" - przyznała wokalistka.

Tymczasem Jennifer Lopez potwierdziła, że w najbliższym czasie nie ma szans na jej trasę koncertową.

"Planowałam tournee już od dłuższego czasu, ale zawsze na przeszkodzie stoją zobowiązania filmowe. Ciężko jest jednocześnie zajmować się muzyką i filmem. Mam tylko nadzieję, że kiedyś mi się to uda" - dodała Lopez.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wypadek samochodowy | wypadku | włos | Jennifer Lopez | paparazzi | ucieczka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy