Reklama

Ich Troje i afera Rywina

Zespół Ich Troje postanowił w dość niewybredny sposób skomentować aferę Rywina. Podczas telewizyjnego programu "Jestem jaki jestem", Michał Wiśniewski, lider formacji, chciał zaśpiewać do melodii jednego z przebojów grupy Tatu, piosenkę "Nas nie wygonią". Telewizja TVN nie zgodziła się jednak na emisję.

W przygotowanym do tego utworu teledysku pojawiają się lalki przedstawiające Adama Michnika, Andrzeja Leppera i Leszka Millera, którzy przy wódce grają w karty. Ponadto pokazane zostały liżące się po twarzach sobowtóry wokalistek Tatu.

"Chwilę przed emisją do studia wszedł prezes Walter i zakomunikował, że tego teledysku nie puszczamy" - mówi "Rzeczpospolitej" Maciej Durczok, menedżer Ich Troje.

Stacji nie podobało się podobno zaprezentowane w nagraniu i teledysku poczucie humoru, dlatego podjęto decyzję o wstrzymaniu emisji.

Fani grupy mają na ten temat zupełnie odmienne zdanie. Gdy tylko Michał Wiśniewski ogłosił na wizji, że utwór można usłyszeć na internetowej stronie zespołu, w ciągu trzech godziny weszło na nią 3 tys. osób.

Reklama

W kolejce do emisji czeka tymczasem podobno kolejny utwór, komentujący otaczającą nas rzeczywistość polityczną. Ma to być parodia jednego z przebojów hiszpańskiego tria Las Ketchup, zatytułowana "Afery te ha ha he he".

Tymczasem wiadomo, iż w marcu oglądalność programu "Jestem jaki jestem" mocno spadła, początkowo do około 3,5 mln widzów - to mniej o około 800 tys niż podczas debiutu. W ostatnią sobotę, 5 kwietnia, zobaczyły go zaledwie 3 miliony widzów (wg danych AGB Polska).

Zapowiedź emisji kontrowersyjnego teledysku spowodowała jednak wzrost oglądalności niedzielnego programu "Jestem jaki jestem" do 4.4 mln. osób.

INTERIA.PL/Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: Ich Troje | Michał Wiśniewski | afera
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy