Reklama

Gene Simmons oskarża fanów, że zabili rocka! "To wasza wina"

Legendarny gitarzysta Kiss znów wraca do tematu żywotności rocka w publicznej sferze. Jego zdaniem umiłowany przez niego gatunek jest już martwy, a za wszystko wini... fanów! Raczej nie będą zadowoleni, gdy przeczytają te słowa.

Legendarny gitarzysta Kiss znów wraca do tematu żywotności rocka w publicznej sferze. Jego zdaniem umiłowany przez niego gatunek jest już martwy, a za wszystko wini... fanów! Raczej nie będą zadowoleni, gdy przeczytają te słowa.
Gene Simmons ma żal do fanów /Jim Dyson /Getty Images

Choć Gene Simmons już parę lat nie wypowiadał się w swoim ulubionym temacie, czyli ocenianiu przyszłości rocka na świecie, to nadszedł czas, by znów poruszyć ten wątek. Tym razem w rozmowie z Metal Hammer odnosząc się do zmian po pandemii i kontynuacji pożegnalnej trasy Kiss znów opowiedział, co jego zdaniem czeka rocka.

Basista uważa, że w dużej mierze sytuacja rocka wynika z zachowania fanów, którzy w pewnym momencie zaczęli pobierać i udostępniać za darmo muzykę. I jego zdaniem - to główna przyczyna "posuchy" na rynku muzycznym.

Reklama

"Podtrzymuję swoje słowa: rock jest martwy. Ludzie, którzy go zabili, to fani. Fani zabili to, co kochali, ściągając i udostępniając pliki za darmo. Jak można oczekiwać, że ktoś, kto kocha gitarę, wejdzie w ten proces twórczy? Musisz wymyślić siebie. I tak rock umarł" - mówi. Inną przyczyną jest też wtórność nowych utworów - najwidoczniej muzyk nie ma dobrego zdania o młodszej generacji artystów. 

Simmons podsumował ostatnie dekady w historii muzyki i jest zdania, że od 1988 roku nie wydarzyło się w niej nic ciekawego.

"Spójrzcie na ten nowy wygląd. Robiłem to już wcześniej i warto zauważyć, że rock nadal jest martwy. Od 1958 do 1988 roku minęło 30 lat, prawda? Elvis Presley, The Beatles, Jimi Hendrix, The Rolling Stones i tak dalej, i tak dalej. Motown. Beach Boys, brytyjska inwazja - setki zespołów. O The Hollies prawie nigdy się nie mówi, a to wspaniały zespół. Disco, Madonna, Prince, Bowie, wszystko to, co najlepsze. W ciągu tych 30 lat były też ciężkie zespoły: Metallica i Iron Maiden - wszystko to. Wieczna muzyka i zespoły" - stwierdził Gene Simmons.

Muzyk jest dość sceptyczny i rozczarowany faktem, że w ostatnim czasie nie zaistniało żadne zjawisko muzyczne, które zachęciłoby innych do tworzenia jescze lepszych dźwięków. 

"Ale od 1988 roku do dziś, kto jest nowym Beatlesem? BTS? Nie da się ukryć, że BTS są znani na całym świecie. Ale czy zamierzam założyć zespół garażowy, który będzie wykonywał te piosenki? Nie. Uważam, że są dobrze wykonane i profesjonalne, ale One Direction, NSYNC i wszystkie inne boysbandy nie zmienią świata. Sprawiają tylko, że małym dziewczynkom trzepoczą serca, a potem przestają. To nie ma znaczenia. Wpływowe zespoły, które sprawiają, że ktoś chce wziąć gitarę, nauczyć się grać piosenki i być w zespole, nie istnieją, bo nie da się z nich wyżyć" - pozwolił sobie na dość gorzką refleksję.

Tymczasem Kiss kontynuuje przerwaną z powodu pandemii pożegnalną trasę. W trakcie zagra m.in. ostatni koncert w Polsce - odbędzie się on 3 czerwca 2022 w Łodzi. W najbliższym czasie jednak pojawią się na festiwalu rockowym Download, a koncert był pretekstem do innej refleksji - tym razem dotyczącej rynku koncertowego.

"Jeśli nie kupujesz biletów, a wszystko jest za darmo, to jak ktoś ma zarobić na życie? Nie mówię o nas. Wiem, że jesteśmy bogaci. Nie musicie się o to martwić. Ale ludzie, którzy pracują z nami, a nie dla nas, muszą wyżywić swoje rodziny. Jak radzą sobie nowe zespoły? Jak mają na utrzymanie? Jak płacicie za paliwo? Nie, nie. Rock jest martwy. A winę za to ponoszą fani. Wszyscy skrzywdziliście tych, których kochacie. Smutne, ale prawdziwe" - dodał.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kiss | Gene Simmons
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy