Reklama

Festiwal metalowy w muzułmańskim kraju? To możliwe

Czy w kraju, w którym 98 procent populacji wyznaje Islam jest szansa na zorganizowanie festiwalu metalowego? Jak najbardziej, a pokazał to przykład imprezy o nazwie Fest 213.

Czy w kraju, w którym 98 procent populacji wyznaje Islam jest szansa na zorganizowanie festiwalu metalowego? Jak najbardziej, a pokazał to przykład imprezy o nazwie Fest 213.
GrupaTraxx w trakcie występu na Fest 213 /AFP PHOTO /East News

Pierwsza edycja Fest 213 odbyła się na początku listopada (7-8) w Konstantynie (tegoroczna Stolica Kultury Arabskiej), czyli trzecim co do wielkości mieście w Algierii. Na pozór mogłoby się wydawać, że metalowa impreza nie ma szans na zaistnienie w państwie, które promuje zdecydowanie kulturę muzułmańską i wielopokoleniowe tradycje.

Jednak ku zaskoczeniu wielu obserwatorów festiwal został zorganizowany, mimo iż w mediach co chwilę pojawiały się komunikaty o czczeniu szatana na imprezie. Na wydarzeniu pojawiły się tysiące fanów ciężkich brzmień z całego kraju.

Reklama

"Sprawa jest bezprecedensowa" - stwierdziła jedna z fanek, która na potrzeby wywiadu nazwała siebie "smutną duszą".

Dziewczyna zupełnie nie wyglądała jak muzułmanka. Miała rozpuszczone czerwono-czarne włosy, kolczyki w ustach i nosie oraz sporo biżuterii na rękach. Jednak nie wyróżniała się z tłumu, w którym dominowały koszulki metalowych zespołów. 

"Poza koncertami nie ubieramy się w taki sposób. Nie chcemy robić sobie kłopotów" - przyznała fanka.

Na imprezie pojawiło się pięć zespołów: Acyl, Arkan, Traxx, Fingerprints oraz Numadis.

Pierwsze zespoły metalowe na algierskiej scenie muzycznej pojawiły się w latach 90. XX wieku, w trakcie wojny domowej. Ostatecznie batalię w kraju wygrali islamiści, przez co kiełkująca scena metalowa musiała zejść do podziemi. Kapele przez długi czas były poza zainteresowaniem mediów, jednak ostatnio konserwatywne stronnictwa rozpoczęły nagonkę na zespoły, gdyż według nich gorszą one młodzież.

Najmocniej z metalem w Algierii walczy telewizja El Biled, która uznała fanów za czcicieli diabła. Wywołało to spore protesty w mediach społecznościowych, którzy rozpoczęli kampanię pod hasłem "Jestem muzułmaninem i fanem metalu".

Ponadto wykonawcy oskarżyli rządzących o ograniczanie możliwości koncertowych, ciągłą kontrolę i cenzurę. Przeciw obecnej polityce państwa wypowiedział się m.in. Malik Chaoui, czyli lokalny animator kultury.

Obecnie scena metalowa oraz muzycy alternatywni nie mają szans, aby prezentować swoją twórczość w mediach. Działają więc poprzez Faceboka, Twittera i Instagrama.

Ciężko jest jednak promować swoje wydarzenia, gdy każdy ruch swoich obywateli próbuje kontrolować państwo.

Tak jest również w przypadku specjalnej grupy Mayhem, która promuje artystów bluesowych, metalowych i rockowych. Sprzeciw zgłosili jednak urzędnicy:

"Uważają oni, że to ruch zbyt pro-zachodni, którego nie opłaca się kultywować w Algierii" - podsumował jeden z założycieli grupy.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy