Reklama

Eurowizja 2022: podczas głosowania doszło do oszustwa? TVP odpiera zarzuty

Kilka dni temu Europejska Unia Nadawców wystosowała oficjalne oświadczenie w sprawie wcześniejszych zarzutów o oszustwo podczas głosowania. W sprawę zamieszane są Azerbejdżan, Gruzja, Czarnogóra, San Marino, Rumunia oraz Polska. Teraz doczekaliśmy się odpowiedzi TVP.

Kilka dni temu Europejska Unia Nadawców wystosowała oficjalne oświadczenie w sprawie wcześniejszych zarzutów o oszustwo podczas głosowania. W sprawę zamieszane są Azerbejdżan, Gruzja, Czarnogóra, San Marino, Rumunia oraz Polska. Teraz doczekaliśmy się odpowiedzi TVP.
Krystian Ochman reprezentował Polskę na Eurowizji /MARCO BERTORELLO / AFP /East News

Podczas Eurowizji każdy kraj przekazuje zarówno wyniki głosowania jurorów, jak i rezultaty telewidzów. To właśnie połączone głosy dają ostateczne wyniki konkursu.

Jeszcze w trakcie finału tegorocznej Eurowizji, który odbywał się w Turynie, Europejska Unia Nadawców poinformowała, że w sześciu krajach wykryto nieprawidłowości dotyczące głosowania jurorów. Nieuczciwych praktyk dopuścić miały się: Azerbejdżan, Gruzja, Czarnogóra, San Marino, Rumunia oraz Polska.

Manipulacje przy głosowaniu wykryto po próbie jurorskiej drugiego półfinału. Po wykryciu nieprawidłowości EBU wdrożyła procedurę awaryjną, która polegała na przekazaniu głosów zastępczych - generowanych przez algorytm w oparciu o wyniki głosowań jurorów innych krajów w regionie.

Reklama

Polskie jury zostało zdyskwalifikowane, a procedura zastępcza została wdrożona również podczas finału. Z tego względu Europejska Unia Nadawców nie ujawniła zdyskwalifikowanych składów jurorskich. Wystosowała jedynie lakoniczny komunikat, w którym zaznaczono, że EBU ma prawo usunąć głosy, jeśli uzna, że doszło do manipulacji. 

Na czym polegało oszustwo?

W oficjalnym oświadczeniu EBU czytamy, że tegoroczna Eurowizja była ogromnym sukcesem, jednak podczas drugiego półfinału wykryto nieprawidłowości w głosach 6 państw, w tym Polski.

"Jak poinformowano w sobotę 14 maja, niezależny ogólnoeuropejski partner ds. głosowania Europejskiej Unii Nadawców (EBU), wykrył nieprawidłowe wzorce głosowania w głosach jurorów z sześciu krajów biorących udział w Drugim Półfinale: Azerbejdżan, Gruzja, Czarnogóra, Polska, Rumunia, San Marino. Uczciwość głosowania, zarówno przez jury w każdym kraju, jak i przez widzów głosujących przez telefon lub SMS, ma zasadnicze znaczenie dla powodzenia programu. Obowiązkiem EBU wobec wszystkich zainteresowanych stron, w tym wszystkich 40 uczestniczących w programie nadawców publicznych, jest zapewnienie, że na koniec każdego programu na żywo podamy prawidłowe wyniki. Dlatego też wszelkie naruszenia zasad są traktowane bardzo poważnie" - czytamy.

"W drugim półfinale zaobserwowano, że cztery z sześciu jury umieściły pięć innych krajów w swojej pierwszej piątce (nie mogli oni głosować na siebie), jedno gremium umieściło te same pięć krajów w swojej pierwszej szóstce, a ostatnia z sześciu komisji umieściła cztery wspominane kraje w pierwszej czwórce, a piąty kraj na 7. miejscu. Cztery z sześciu krajów otrzymały co najmniej jeden zestaw 12 punktów, czyli maksymalną liczbę punktów, jaką można przyznać" - napisano w oświadczeniu.

Europejska Unia Nadawców potwierdza też, że głosy krajów oskarżonych o manipulacje krajów, zostały zamienione, na wyniki obliczone zastępcze. Dotychczasowe wyniki konkursu także zostały uznane za oficjalne. EBU nie nałożyło ten moment żadnych kar, ale ma nadzieję na wyjaśnienie sprawy z nadawcami. Nieoficjalnie mówi się o tym, że EBU nie pozwoli sobie na tak radykalne kroki, jak usunięcie krajów z konkursu, gdyż brak 6. uczestników byłoby zbyt wielką stratą dla konkursu.

"EBU, jej członkowie i Grupa Referencyjna będą nadal ściśle współpracować w celu zapewnienia integralności i sukcesu wydarzenia, które od 66 lat stanowi wyjątkową platformę dla twórczych talentów, i z niecierpliwością oczekuje, że nadal będzie bawić publiczność na całym świecie" - czytamy.

Skandal na Eurowizji - Oświadczenie TVP

W międzyczasie portal Eurowizja.org opublikował oświadczenie Telewizji Polskiej w tej sprawie. W komunikacie TVP zaprzeczała doniesieniom. "Telewizja Polska kategorycznie odrzuca wszelkie zarzuty formułowane pod adresem polskich jurorów jako bezpodstawne i niedorzeczne. Głosowali oni wyłącznie wg swoich odczuć oraz własnego uznania, nie biorąc pod uwagę jakiegokolwiek algorytmu, nawet algorytmu EBUOceniając najwyżej Ukrainę, dali wyraz swojej niezależności oraz braku jakiegokolwiek związku pomiędzy ich notami a głosami oddanymi przez inne państwa na Polskę" - czytamy w oświadczeniu.

Telewizja Polska zauważa także, że system głosowania jest dość skomplikowany, co może prowadzić do pewnych pomyłek. Sugeruje EBU poprawę tego. "W najbliższych dniach Telewizja Polska będzie wyjaśniała zaistniałą sytuację z przedstawicielami Europejskiej Unii Nadawców, będącej organizatorem konkursu eurowizji. Zostanie im przekazany protest TVP oraz żądanie poprawy transparentności głosowań i sposobu przyznawania punktów, tak by w przyszłości uniknąć niepotrzebnego zamieszania, do jakiego doszło w tym roku" - napisano.

Przy okazji poznaliśmy skład polskiego jury, w który zasiadły postaci związane z polską sceną muzyczną lub z TVP: piosenkarki Krystyna Giżowska, Dagmara Jaworska, Aleksandra Szwed, Andrzej Jaworski oraz Mikołaj Gąsiewski.

Po kolejnym oświadczeniu EBU, Telewizja Polska zdecydowała się na jeszcze jeden komentarz. "Nie zgadzamy się opinią EBU na temat rzekomych nieprawidłowości w głosowaniu. Identyczny zarzut można próbować formułować w stosunku do innych grup państw, zarówno w tegorocznych, jak i w wielu wcześniejszych konkursach eurowizji. Wobec tego TVP czeka na ostateczne wyjaśnienie nieporozumień, a w konsekwencji na wyciągnięcie przez EBU wniosków z błędów popełnionych przez organizatorów eurowizji oraz wycofanie się z zarzutów" - przekazano Plejadzie.

Warto zaznaczyć, że był to jeden z łagodniejszych komentarzy - San Marino zarzuciło EBU autorytaryzm w działaniu oraz brak odpowiedzi "na kluczowe pytania dla wyjaśnienia sprawy", Rumunia zagroziła natomiast wycofaniem się z kolejnych edycji konkursu. Co zatem dalej z udziałem Polski w Eurowizji? Jeśli wina zostanie potwierdzona, oskarżone kraje dostaną najprawdopodobniej karę finansową. Według doniesień nie grozi im raczej ani dyskwalifikacja z konkursu, ani zawieszenie członkostwa w EBU.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Eurowizja 2022
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy