Reklama

Edyta Górniak: Jeśli źle zaśpiewałam, to przepraszam

W piątek, 7 czerwca, w siedzibie wytwórni płytowej Pomaton/EMI w Warszawie, Edyta Górniak spotkała się na konferencji prasowej z dziennikarzami. Ujawniła kulisy swego pobytu w Korei i zaśpiewania, przed meczem z Koreą, polskiego hymnu narodowego. Jej wersja wzbudziła w Polsce liczne kontrowersje, ale wokalistka twierdzi, że polscy widzowie nie usłyszeli wszystkiego i że śpiewała w bardzo niesprzyjających warunkach.

Artystka zaczęła od wyjaśnienia licznie zebranym przedstawicielom mediów, jak doszło do jej występu w Korei. Ujawniła, że zaproszenie do zaśpiewania przez nią polskiego hymnu narodowego wystosował Komitet Organizacyjny MŚ. Jak twierdzi, stało się tak z uwagi na fakt, iż jest uznaną artystką, rozpoznawalną zarówno w Korei, jak i Japonii.

Jednak na miejscu okazało się, że organizatorzy nie są w stanie wypełnić złożonych wcześniej obietnic dotyczących występu polskiej artystki. Zamiast orkiestry symfonicznej, towarzyszyła jej 80-osobowa orkiestra dęta, nie zapewniono także odpowiedniego sprzętu nagłaśniającego, a także odsłuchu. Dyrygent stał odwrócony do niej plecami, tak że w żaden sposób nie mógł dostosować brzmienia orkiestry do "głosu prowadzącego"!

Reklama

Dlatego - jak powiedziała Edyta Górniak - nic nie dało się usłyszeć i tak naprawdę ci, którzy ją krytykują, nie mogli usłyszeć, jak naprawdę zaśpiewała. Dodała, iż w przekazie telewizyjnym, który zobaczyła dopiero po powrocie do Polski, słychać było jedynie szczątki hymnu w jej wykonaniu. "Gdybym usłyszała to wykonanie, nie wiedziałabym, jaka to melodia" - stwierdziła.

Przyznała, iż rozważała nawet odwołanie swojego występu, gdy podczas prób spotkała się z brakiem pomocy ze strony koreańskiej, a nawet lekceważeniem. Zdecydowała jednak, że taki krok wywołałby wielką burzę w kraju.

Zastrzeżenia polskich mediów dotyczyły jednak przede wszystkim nazbyt daleko idącej interpretacji Mazurka Dąbrowskiego, który wokalistka zaśpiewała w bardzo wolnym tempie. Edyta Górniak twierdzi jednak, iż wykonała hymn "licząc na wrażliwość artystyczną" słuchaczy. Podała także przykłady z innych krajów, jak np. USA, gdzie wykonywanie hymnu państwowego przez różnych artystów nie wywołuje takich emocji, jak u nas.

"Chciałam zaśpiewać ten hymn trochę wolniej niż śpiewają go kibice na stadionach, by wydobyć siłę słowa. Dlatego zamysł był taki, bym zaśpiewała go nieco wolniej niż zazwyczaj" - dodała. Jak się okazuje, aranżacji hymnu dokonał kompozytor i pianista Adam Sztaba.

Edyta Górniak opowiadała także o staraniach organizatorów, którzy - według niej - chcieli upokorzyć przebywających na stadionie Polaków, zarówno kibiców, jak i piłkarzy, wykorzystując obecność 60 tys. Koreańczyków (na trybunach zasiadł niecały tysiąc Polaków). Jak twierdzi, przejawiało się to m.in. w nie uszanowaniu polskiego hymnu.

Wokalistka opowiadała także, iż po meczu chciała zejść do piłkarzy i podnieść ich trochę na duchu, jednak mimo iż miała przepustkę VIP, nie została wpuszczona do sektora polskiej drużyny.

Na pytanie, czy zdaje sobie sprawę, że w opinii wielu Polaków tak wykonany hymn nie mógł zagrzać polskich piłkarzy do twardej walki, odpowiedziała, że jeżeli tak jest to odbierane, jest jej bardzo z tego powodu przykro.

"Zrobiłam to z największą powagą, pokorą, dumą, zaangażowaniem emocjonalnym, miłością do kraju. Chciałam to zrobić najbardziej reprezentacyjnie dla Polski, jeśli się to nie udało, to przepraszam" - dodała.

Po czym drżącym głosem podziękowała obecnym za przybycie i szybko opuściła salę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Twierdzi | hymn | przepraszam | Edyta Górniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy